Tren I to wstęp do całego cyklu. Stanowi wprowadzenie tematyczne i strukturalne dla niniejszego dzieła. Poeta przedstawia tragiczną sytuację, która stała się przyczyną powstania Trenów. Śmierć zabrała mu ukochaną córkę.
Podmiot liryczny jest ojcem, pełnym bólu i żalu po tak wielkiej stracie. „Niepobożna śmierć” pozbawiła go radości życia, nie pozostawiła nic, co byłoby pociechą. Dlatego w początkowych wersach osoba mówiąca w rozbudowanej apostrofie pragnie zwrócić ku sobie wszystkie rodzaje płaczu i symbole żałoby. Stają się one patronami cyklu Trenów, mają pomóc ojcu wyrazić w tych poetyckich utworach swoją rozpacz i wesprzeć go w traumatycznych doświadczeniach:
Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Symonidowe,
Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki, i rąk łamania,
Wszytki a wszytki zaraz w dom sie mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomoście.
Powyższe określenia płaczu, lamentu i smutku są względem siebie synonimiczne i stanowią z jednej strony popis erudycji renesansowego poety, z drugiej zaś służą podkreśleniu ogromu jego bólu. Do wyrażenia żalu został wezwany na pomoc Heraklit z Efezu – antyczny, grecki filozof, pesymista mówiący o ludzkiej niedoli, oraz Symonides – starożytny poeta, również pochodzący z Grecji, autor wzruszających, kunsztownych trenów. Ponadto podmiot mówiący przywołuje upersonifikowane, wezwane w 2 osobie liczby mnogiej „żale, frasunki, płacze, rąk łamania”. Nagromadzenie tego rodzaju elementów podkreśla, że śmierć jest powszechnie znanym tragicznym doświadczeniem, opisywanym wielokrotnie na kartach literatury. Równocześnie postaci Heraklita i Symonidesa zapowiadają filozoficzną tematykę Trenów.
W dalszej części utworu, począwszy od ósmego wersu, Kochanowski tworzy obrazową metaforę odejścia ze świata jego córki. Smok (alegoria śmierci) pożera małego słowika, który symbolizuje Urszulkę:
Tak więc smok, upatrzywszy gniazdo kryjome,
Słowiczki liche zbiera, a swe łakome
Gardło pasie; tym czasem matka szczebiece
Uboga, a na zbójcę co raz sie miece.
Prózno, bo i na samę okrutnik zmierza,
A ta nieboga ledwe umyka pierza.
Skojarzenie córki z pisklęciem słowika jest aluzją do nadziei ojca pokładanych w dziewczynce – miała z niej wyrosnąć „śpiewaczka”, a więc poetka, spadkobierczyni talentu rodzica. Motyw zaprzepaszczonych możliwości Urszulki będzie wracał jeszcze w innych trenach.
Poza małą dziewczynką pojawia się w tym obrazie postać matki – ta, zmuszona patrzeć na umieranie, ledwo sama się od niego uchroniła. Śmierć jest tutaj przedstawiona jako nieprzewidywalne zagrożenie, które nieustannie czyha na życie człowieka. Bezsilność wobec niej została uwypuklona przez przerzutnię i wykrzyknienie w wersach dwunastym i trzynastym.
Końcowy fragment Trenu I przynosi refleksję filozoficzną. Rozpoczyna się on od niezidentyfikowanego cytatu „prózno płakać”, czyli zadumy poety nad sensem ludzkiego rozpaczania. Słowa te mogą pochodzić z pism Cycerona, który sądził, że „smutek i żal nie przystoi mężowi”.
Kochanowski wyraża swoje zrezygnowanie – twierdzi, że wszystko w życiu jest niegodne ludzkich starań – człowiek błądzi i poszukuje szczęścia (stanu, w którym będzie mu lekko – „miękcej w rzeczy”), jednak wysiłki te zawsze ostatecznie okazują się bezskuteczne:
„Prózno płakać” – podobno drudzy rzeczecie.
Cóż, prze Bóg żywy, nie jest prózno na świecie?
Wszystko prózno; macamy, gdzie miękcej w rzeczy,
A ono wszędy ciśnie: błąd wiek człowieczy.
Wzrost napięcia, dramatyzmu, emocji podmiotu lirycznego prowadzi do pytania retorycznego, eksponującego wahanie poety:
Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli sie z przyrodzeniem gwałtem mocować.
Osoba mówiąca we własnej żałobie staje przed trudnym do rozstrzygnięcia dylematem – poddać się swojemu smutkowi, dać mu ujście na kartach poezji, czy próbować walczyć ze swoją słabą, złamaną bólem naturą i na wzór ideałów stoickich dążyć do osiągnięcia stanu obojętności. Wybór ten przypomina słynny monolog Hamleta – pytanie, co wybrać: egocentryczne ubolewanie nad własną niedolą czy przeciwstawienie się niesprawiedliwej woli „przyrodzenia”. Zmaganie z niniejszym dylematem czytelnik będzie mógł śledzić w całym poetyckim cyklu.