Utwór Koniec wieku XIX ukazał się w drugiej serii Poezji, wydanej w 1894 roku. Kompozycja wiersza, zbudowanego z sześciu czterowersowych strof, odsłania dopiero przy ostatniej strofie sens całego utworu. Podmiot liryczny pyta „człowieka końca wieku”, przedstawiciela pokolenia żyjącego u schyłku XIX stulecia:
Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,
dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?
Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,
człowiecze z końca wieku?… Głowę zwiesił niemy.
Podmiot liryczny utożsamia się zatem z pokoleniem, które będąc dziedzicami wielkiego, wielowiekowego dorobku kultury, nauki i religii, straciło wiarę i poczucie sensu. Nie ma się czym bronić przed złem pustki, która je dosięgnęła. Pięć pierwszych strof wiersza Koniec wieku XIX, to wyliczenie rzeczy, które mogłyby być hipotetycznie tą metaforyczną „tarczą”, tym, co uchroni człowieka końca wieku. W każdej strofie pojawiają się dwie propozycje i obie, w wewnętrznym dialogu podmiotu lirycznego zostają przedstawione, jako nieużyteczne i bezwartościowe. Jako pierwsze pojawiają się przekleństwo i ironia:
Przekleństwo?… Tylko dziki, kiedy się skaleczy,
złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.
Ironia?… lecz największe z szyderstw czyż się może
równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?
Wykrzykiwanie swojej wściekłości niczego nie zmienia, a dystansowanie się od życia za pomocą ironii jest równie śmieszne, gdyż o wiele potężniejszą ironią jest ironia losu. Człowiek przedstawiony jest zatem w tej strofie, jako ktoś kogo dotyka niesprawiedliwe cierpienie, jako ktoś niepanujący zupełnie nad przypadkowym ciągiem wydarzeń, które niejako same dzieją się w jego życiu. Walka z tym, czyniłaby go śmiesznym, dlatego uważa, że nie warto jej podejmować w jakiejkolwiek formie, nawet w formie wyznawania pozytywnych wartości i koncentrowania się na nich:
Idee?… Ależ lat już minęły tysiące,
A idee są zawsze tylko ideami.
Modlitwa?… Lecz niewielu tylko jeszcze mami
Oko w trójkąt wprawione i na świat patrzące.
Człowiek końca wieku, znający już historię wielu pokoleń, które żyły przed nim, wie, że ludzie od początku dziejów tworzyli różne idee. Z dystansu patrzy na nie, jako na próby czysto teoretyczne, nie mające przełożenia na rzeczywistość, nie mające mocy sprawczej. Podmiot liryczny neguje także wiarę w Boga chrześcijan (oko w trójkącie to symbol Trójcy Świętej), uważa ją za przeżytek, który mamił ludzi, dając jedynie złudną nadzieję. Pod koniec XIX stulecia mało kto jeszcze szuka ocalenia w modlitwie i w Bogu.
Bezcelowa okazuje się być również wzgarda, gdyż człowiek jest zbyt słaby, nie ma powodów by być dumny, a tylko taki może gardzić. Rozpacz z kolei wydaje się żałosnym aktem kapitulacji:
Wzgarda… Lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,
którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona.
Rozpacz?… Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,
co się zabija, kiedy otoczą go żarem?
Kolejna strofa przynosi metaforę życia jako pędzącego pociągu i człowieka, porównanego do mrówki na szynach – a więc nie mającej żadnych szans, by uchronić się przed biegiem losu. Wobec nieuchronnej klęski nawet postawa bierności – rezygnacja, poddanie się, nie jest rozwiązaniem dobrym, bo bierność i brak nadziei nie umniejsza cierpienia:
Walka?… Ale czyż mrówka wrzucona na szyny
może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?
Rezygnacja?… Czyż przez to mniej się cierpieć będzie,
gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?
Człowiek żyjący w końcówce XIX wieku jest skrajnym pesymistą, współczesnym językiem powiedzielibyśmy, że odnajdujemy w nim człowieka pogrążonego w depresji – skoro nie widzi nadziei na poprawę losu w przyszłości, ani nie potrafi się cieszyć chwilą, nie pociesza się nawet zaznawaniem hedonistycznych przyjemności. Nic nie jest w stanie zaspokoić jego pragnień, sam zresztą nie potrafi ich nazwać:
Byt przyszły?… Gwiazd tajniki któż z ludzi ogląda,
kto zliczy zgasłe słońca i kres światu zgadnie?
Użycie?… Ależ w duszy jest zawsze coś na dnie,
co wśród użycia pragnie, wśród rozkoszy żąda.
Zjawisko zbiorowej dekadenckiej mentalności oddane w wierszu Tetmajera Ewa Paczoska nazywa pesymizmem końca wieku i zwraca uwagę, że były to uczucia nader popularne w poezji tego okresu:
„W wierszach z lat 90. zostało opisane uczucie przerażenia, cierpienia i niemocy oraz wrażenie dziwności i obcości świata. W ponurych barwach rysuje się w nich teraźniejszość i przyszłość ludzkości. Pozycję podmiotu i bohatera lirycznego określa doświadczenie utraty poczucia bezpieczeństwa – ziemia przestała być jego domem, zakryte niebo stało się dalekie i obce. Nadchodzące jutro – nowy wiek – może przynieść apokaliptyczną zagładę, która pochłonie całą ziemię. Tego rodzaju dekadenckie obrazy i przeczucia, pojawiające się wręcz obsesyjnie w poezji lat 90. XIX w., były wyrazem pesymizmu i niewiary. Pesymistyczne wnioski wyprowadzano m.in. z pozytywistycznej teorii ewolucji, według której, jak pisał młody Przerwa-Tetmajer, >>konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym<<.” [Ewa Paczoska, Przeszłość to dziś, Stentor, Warszawa 2007, s. 153.]
W kontekście omawianego utworu Tetmajera warto też zwrócić uwagę na Schopenhauerowską filozofię pesymizmu, istotną dla rozumienia mentalności opisanej w poezji polskiego twórcy:
„Zaplecze filozoficzne dla swoich niepokojów i poszukiwań artyści końca XIX w. znajdowali w myśli Arthura Schopenhauera (…) Schopenhauer udowadniał, że przeznaczeniem człowieka jest cierpienie, ludzie bowiem, całkowicie podlegli prawom natury, są jej igraszką. Żeby wyzwolić się z tej niewoli, człowiek powinien zdławić w sobie popęd życia, dobrowolnie wyzbyć się pragnień, poddać się cierpieniu i nie walczyć z tym co nieuchronne. Schopenhauer był zafascynowany filozofią buddyjską, z której przejął koncepcję nirwany- ucieczki w niebyt. Nirwana to stan >>nieistnienia<<, >>spoczynku woli<<. Z pułapki natury można uciec także dzięki kontemplacji piękna; prawdziwym wyzwoleniem jest twórczość artystyczna.” [Ewa Paczoska, Przeszłość to dziś, Stentor, Warszawa 2007, s. 153.]
Główne środki stylistyczne, jakimi posłużył się Tetmajer do zbudowania nastroju pesymizmu i niewiary, to pytania retoryczne, epitety nacechowane smutkiem, takie jak np. „zgasłe słońca”, „słabe ramiona”, „bogu skrytemu”, środek interpunkcyjny wprowadzający melancholię – wielokropek.