Po 1956 roku w literaturze polskiej zaczęła pojawiać się brzydota. Odrażające elementy ludzkiej fizjonomii, rozkładu oraz kalectwa tworzyły widoczny kontrast dla wyidealizowanego piękna socrealistycznej sztuki tamtego okresu. Wywołujące niepokój opisy stanowiły swego rodzaju pokoleniowy bunt artystów, których Julian Przyboś nazwał prześmiewczo turpistami.
Turpizm – definicja i cechy
Turpizm jest nurtem literackim, który pojawił się po 1956 roku. Jego nazwa, początkowo prześmiewcza, pochodzi od łacińskiego turpis – brzydki. Charakteryzuje się on ukazywaniem w dziełach swoistego kultu rzeczy brzydkich, szokowaniem wizerunkami rozkładu, śmierci oraz kalectwa. Wyraża się również poprzez trywializację języka i tematyki literatury, użycie wulgaryzmów. Ma to na celu wywołanie szoku estetycznego, dlatego też nurt ten nazywany jest antyestetyzmem. Początkowo turpizm był rodzajem buntu pokoleniowego, wymierzonego przeciwko narzuconemu socrealizmowi. Przeciwstawiał on idealny, piękny i sprawiedliwy świat sztuki trywialnemu, brzydkiemu i gnijącemu życiu. Poza literaturą wpływy turpizmu widoczne są także do dnia dzisiejszego w malarstwie oraz muzyce, szczególnie blackmetalowej.
Przykłady turpizmu
Dyskurs z poetą
Wiersz Adama Bursy składa się z dwóch części, ewidentnie odznaczonych dla kontrastu. Pierwsza połowa zawiera myśl, jakoby próba oddania zapachu poprzez poezję należała do rzeczy skomplikowanych. Wszystko musi być bowiem harmonijne, zarówno rytm, jak i rym. Aby opisać zapach, zdaniem autora, potrzeba wysublimowanej gry słów. Alegorie są, paradoksalnie, kwieciste i wyszukane. Druga część wiersza zdaje się pozornie nie mieć nic wspólnego z pierwszą. Sprowadza się ona do prośby autora o wyniesienie z pokoju wiadra wypełnionego „szczynami”. Kontrast potęguje tutaj szok oraz prawdę, którą autor chce przekazać. Bowiem te kwieciste opisy zapachu nie mówią nic, są puste. Tymczasem zwykłe potwornie tu śmierdzi szczyną całkowicie oddaje zapach w wyobraźni czytającego. Wszyscy bowiem wiedzą, jak pachnie mocz. Turpizm w Dyskursie z poetą ma na celu ukazanie, jak próżne są zabiegi bezsensownego ukwiecania mowy, jej bezcelowe rozbudowywanie. Piękne, choć niezrozumiałe opisy nie mają znaczenia. Prosty, choć paskudny powiedział więcej niż wszystkie one razem wzięte.
Hiob 1957
Wiersz Tadeusza Różewicza, nawiązujący do biblijnej postaci Hioba. Bohater przypowieści cierpiał straszny los, ostatecznie kończąc jako trędowaty na stercie gnoju. Autor pokazuje, że nie tylko on tak skończy. Swoim turpistycznym, odrażającym językiem, sprowadza wszystko do gnoju, ukazując przy tym pewną uniwersalną prawdę. Wszystko bowiem przemija. Cokolwiek człowiek kocha, jest piękne i drogie na tym świecie. Wszystko zamieni się w gnój. Rozkład jest bowiem nieubłagany, to stała wpisana w naturę rzeczy. Nawet idee, godności czy honory są nietrwałe. Podmiot liryczny pragnie przekazać tę prawdę, swoiste memento mori, poprzez wybieg szokowania odrazą. Pierwiastek przemijania nawet w słowach i rzeczach pozornie wiecznych uosabiają chodzące po nich muchy.
Płonąca żyrafa
Inspirowany obrazem Salvadora Dalego wiersz Stanisława Grochowiaka. Stanowi on swoisty opis ludzkiego życia, wywnioskowany z dzieła słynnego malarza. Sama układ wersów w dziele obrazować ma ciało płonącej żyrafy. Zwierze to płonie i nie da się tego zatrzymać. Tak samo ludzkie życie zmierza do śmierci poprzez powolne gnicie. Jest ono trywialne, nic nieznaczące epizody składają się na całość niczym kolejne wersy wiersza na ciało żyrafy. Ostatecznie człowiek porównany jest do mięsa, bo przecież jest tylko kawałkiem mięsa. Mięsa, które się zjada, ćwiartuje. Mięsa uczonego przez inne mięsa, rozmnażającego się i powoli przy tym gnijącego. Turpizm w wierszu Grochowiaka ma za zadanie ukazanie życia ludzkiego jako trywialnego i dążącego do śmierci. Nie jest ono bohaterskie czy epickie. Niemniej, za każdym razem autor powtarza Tak To jest coś. Nie ujmuje więc życiu jego wagi, pokazuje jego wartość właśnie mimo tego dążenia do końca.