Bohater Raportu dba o to, by jego relacja była wiarygodna:
unikam komentarzy emocje trzymam w karbach piszę o faktach
podobno tylko one cenione są na obcych rynkach (…)
Ironicznie ocenia współczesnych mu ludzi, którzy przywykli do życia w złu, i wskutek tego zaczęli mu ulegać:
(…) ale z niejaką dumą pragnę donieść światu
że wyhodowaliśmy dzięki wojnie nową odmianę dzieci
nasze dzieci nie lubią bajek bawią się w zabijanie
na jawie i we śnie marzą o zupie chlebie i kości
zupełnie jak psy i koty
Dla kronikarza, mającego za sobą doświadczenia wojny, zjawiska takie jak powszechna agresja czy głód i wynikający z nich proces dehumanizacji człowieka nie stanowi sensacji.
Bohater ten, przywołując obraz oblężenia miasta, wspomina, że wieczorami ma zwyczaj spacerowania po mieście i przyglądania się żołnierzom:
wieczorem lubię wędrować po rubieżach Miasta
wzdłuż granic naszej niepewnej wolności
Wędrówki te uspokajają go, stają się dla niego czasem na refleksję. Oblężenie bowiem jest codziennością i przestaje dziwić czy wywoływać gwałtowne emocje. Kronikarz podlega doskonale znanym mu z autopsji prawom historii, które można ujmować w podobne obrazy:
oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Szwedzi hufce pułki Przemienienia Pańskiego
kto ich policzy (…)
Plan zmienia się jednak nagle we współczesny. Kronikarz z ironią mówi o darach przekazywanych przez Niemców z NRD i Amerykanów, którzy nie wahali się później ustalić w Jałcie sfery wpływów:
tedy wieczorem uwolniony od faktów mogę pomyśleć
o sprawach dawnych dalekich na przykład o naszych
sprzymierzeńcach za morzem wiem współczują szczerze
ślą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi byli alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczni