Świat zepsuty to niezwykle nietypowa satyra: Szczera pasja kazała chyba pisać Krasickiemu satyrę Świat zepsuty. O ile trzy wyżej wymienione [Żona modna, Pijaństwo, Do króla] „uczyły, bawiąc”, o tyle w tej satyrze nie ma ani jednego powodu do śmiechu. Wprost trudno ten utwór nazwać satyrą. Jest pełen goryczy, złości i żalu. [Cyt. za: W. Solecki, Ignacy Krasicki. Poematy heroikomiczne, satyry, bajki, wyd. Jota, Warszawa 1991, s. 35.]
Autor po raz kolejny stara się odeprzeć ataki. Uważa, że ma pełne prawo ukazywać ludzkie przywary. Jego zadaniem jest piętnowanie wszelkiego zła:
Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,
Wolno się na czas żenić, wolno i rozwodzić.
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną,
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno?
Poeta opisuje, jak wygląda współczesny jemu świat, robi to z wielką goryczą. Cnoty daremnie szukać. W niepamięć odeszły wartości wyznawane od pokoleń. Nowymi priorytetami są kłamstwa, matactwa, łgarstwa. Doszło do kryzysu wiary, nie szanuje się już religijnych przykazań. Nawet kobiety poddały się ogólnemu zepsuciu. Są rozpustne, pyszne, zuchwałe:
Jad się szerzy, a źródło biorąc od stolice
Grozi dalszą zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,
Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;
A jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,
Wyśmiewa ją zuchwałość nawet w płci niewieściej.
Wszędzie nierząd, rozpusta, występki szkaradne.
Gdzieżeście, o matrony, święte i przykładne?
Młodzież nie szanuje nikogo. Zapomniano o tradycji, o honorze. Panuje bezprawie, goni się za bogactwem. W pewnym momencie poeta zwraca się bezpośrednio do przodków (apostrofa), prosząc ich o przebaczenie:
Duchy przodków, nadgrody cnót co używacie,
Na wasze gniazdo okiem jeżeli rzucacie.
Jeśli odgłos dzieł naszych was kiedy doleci,
Czyż możecie z nas poznać, żeśmy wasze dzieci?
Jesteśmy, ale z gruntu skażeni, wyrodni,
Jesteśmy, ależ tego nazwiska niegodni.
To, co oni honorem, podściwością zwali,
My prostotą ochrzcili; więc co szacowali,
My tym gardziem, a grzeczność przenosząc nad cnotę,
Dzieci złe, psujem ojców podściwych robotę.
Krasicki nie rozumie, jak Polacy mogli się tak zmienić, jak to się stało, że tak oddalili się od chwalebnej tradycji. Twierdzi wręcz, że rodacy nie mają prawa zwać się Polakami. Z jego słów bije gorycz i smutek. Co rusz używa pytań retorycznych – nie spodziewa się odpowiedzi. Zabieg ten jest wzmocnieniem żalu, który przepełnia cały utwór.
W czym należy upatrywać powodu zepsucia państwa? Badawcze wskazują, że Krasicki był pod wpływem filozofii Jana Jakuba Rousseau. Filozof twierdził, że współczesna cywilizacja skazana jest na klęskę, ponieważ oddala się od źródeł. Życie dobre i spokojne gwarantuje pozostanie w zgodzie z naturą. Krasicki uważa podobnie. Odwołuje się do przodków i dawnych czasów, w których cnota wiązała się z prostotą. Świat był wtedy dobry. Należy powrócić do tego pierwotnego stanu i odnaleźć na nowo cnotę oraz prawdę.
W utworze poeta podaje przykład państwa, które upadło – mimo pozornej potęgi – ponieważ swoich rządów nie opierało na cnocie. To exemplum ma służyć swoistej przestrodze:
Próżno się stan mniemaną potęgą nasrożył,
Który na gruncie cnoty rządów nie założył.
Próżno sobie podchlebia. Ten, co niegdyś słynął,
Rzym cnotliwy zwyciężał, Rzym występny zginął.
Nie Goty i Alany do szczętu go zniosły:
Zbrodnie, klęsk poprzedniki i upadków posły,
Te go w jarzmo wprawiły. Skoro w cnocie stygnął,
Upadł – i już się więcej odtąd nie podźwignął.
Ostatnie cztery wersy są patriotycznym apelem – należy bronić ojczyzny. Trzeba żyć dobrze i poczciwie, tym samym przyczyniając się do chluby ojczyzny. Polska została w tym fragmencie porównana do okrętu (metafora):
Grozi burza, grzmi niebo; okręt nie zatonie,
Majtki, zgodne z żeglarzem, gdy staną w obronie;
A choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć,
Podściwiej być w okręcie, ocalić lub zginąć.
Utwór jest swoistym wstępem do kolejnych satyr. Zapowiada, jakie wady będą piętnowane w następnych utworach. Warto przytoczyć słowa Paula Cazina, badacza twórczości Krasickiego: Jest to to straszliwa mowa oskarżycielska przeciwko pogardzie dla tradycji przodków, przeciwko bluźnierczemu bezbożnictwu, które w swej bezczelności nie cofa się nawet przed napaściami na święte dogmaty wiary, przeciwko panującej w stosunkach społecznych chciwości, nieuczciwości i kłamstwom, cynicznie panoszącemu się zepsuciu, małżeństwom zawieranym dla korzyści luz z wyuzdania, przeciwko rozbijaniu rodzin, rozpuście, buntownictwu i anarchii. Jest to wrzący strumień, gdzie kolejno słychać przekleństwa, błaganie, wezwania. [Cyt. za: P. Cazin, Książę Biskup Warmiński Ignacy Krasicki 1735-1801, tłum. M. Mroziński, wyd. Pojezierze, Olsztyn 1986, s. 213.]
W utworze można znaleźć archaizmy (np. ojcy, pościwy). Występują rymy dokładne, żeńskie, parzyste.