Żona modna – interpretacja

Utwór Żona modna ośmiesza rozrzutne damy, które bez zastanowienia naśladują wzory zza granicy i tym samym przyczyniają się do katastrofy majątkowej.

Pod względem formalnym jest to satyra dialogowa. Dwie rozmawiające ze sobą osoby – w tym przypadku mężczyzna, który poślubił uganiającą się za nowinkami modowymi kobietę, oraz jego znajomy – w gruncie rzeczy podczas swojej konwersacji zarysowują ciekawy obrazek obyczajowy. Trzeba jednak zaznaczyć, że Pan Piotr i jego anonimowy interlokutor nie mają takiej samej roli w świecie przedstawionym. Rozmówca Pana Piotra rozpoczyna dialog, potem wtrąca krótkie wypowiedzi, które mają niejako sprowokować nieszczęśliwego małżonka do dłuższych wywodów:

„A ponieważ dostałeś, coś tak drogo cenił,

Winszuję, panie Pietrze, żeś się już ożenił”.

– „Bóg zapłać”. – „Cóż to znaczy? Ozięble dziękujesz,

Alboż to szczęścia swego jeszcze nie pojmujesz?

Czyliż się już sprzykrzyły małżeńskie ogniwa?”

Z kolei Pan Piotr opowiada o swoim małżeństwie i problemach (głównie finansowych) z nim związanych. Jego młoda małżonka chce wszystko urządzać na wzory obce, wydaje na to niebotyczne sumy. Ślepo naśladuje obce mody, nie licząc się w żaden sposób z ponoszonymi kosztami:

Wziąłem po niej w posagu cztery wsie dziedziczne,

Piękna, grzeczna, rozumna”. – „Tym lepiej”. – „Tym gorzej.

Wszystko to na złe wyszło i zgubi mnie sporzej;

Piękność, talent wielkie są zaszczyty niewieście,

Cóż po tym, kiedy była wychowana w mieście”.

– „Alboż to miasto psuje?” – „A któż wątpić może?

Bogdaj to żonka ze wsi!” – „A z miasta?” – „Broń Boże!

Źlem tuszył, skorom moją pierwszy raz obaczył,

Ale, żem to, co postrzegł, na dobre tłumaczył,

Wdawszy się już, a nie chcąc dla damy ohydy,

Wiejski Tyrsys, wzdychałem do mojej Filidy.

Badacze wskazują, że omawiana satyra nieco różni się od typowych utworów tego gatunku. Zazwyczaj bohaterowie satyr posiadają pewną wiedzę aprioryczną na temat świata. Wiedzę tę przekazywali innym w formie pewnych ogólnych sądów i formuł. W przypadku Żony modnej Pan Piotr skupia się jedynie na przedstawieniu pewnych doświadczeń, w związku z którymi zmienił swoje zdanie na temat małżeństwa oraz zalet kobiet. Bohater jednakże – co ważne – nie zmienia zdania, ponieważ ktoś dał mu pewną naukę. Jest to raczej spowodowane osobistym doświadczeniem. Można więc powiedzieć, że postać ta nie jest jedynie biernym odbiorcą pewnych dydaktycznych zabiegów, nauczył się sam, a jego historia może służyć za przykład innym.

Cały utwór zasadza się na ukazaniu kontrastu pomiędzy postawą Pana Piotra, a stylem życia jego pięknej, acz rozrzutnej, małżonki. Mężczyzna jest zdroworozsądkowy, hołduje poniekąd tradycji. Kobieta ulega wciąż kolejnym fanaberiom związanym z francuskimi trendami. Co ważne, bohater podkreśla, że dobra żona to żona ze wsi. Taka niewiasta nie odbiera niepotrzebnego wychowania, nie żyje w zbytku, nie jest rozpuszczona i przyzwyczajona do zbędnych wygód. Co innego panny z miasta:

Przyszło do intercyzy. Punkt pierwszy: że w mieście

Jejmość przy doskonałej francuskiej niewieście,

Co lepiej (bo Francuzka) potrafi ratować,

Będzie mieszkać, ilekroć trafi się chorować.

Punkt drugi: chociaż zdrowa, czas na wsi przesiedzi,

Co zima jednak miasto stołeczne odwiedzi.

Punkt trzeci: będzie miała swój ekwipaż własny.

Punkt czwarty: dom się najmie wygodny, nieciasny,

To jest apartamenta paradne dla gości,

Jeden z tyłu dla męża, z przodu dla jejmości.

Punkt piąty: a broń Boże! – Zląkłem się. A czego?

„Trafia się – rzekli krewni – że z zdania wspólnego

Albo się węzeł przerwie, albo się rozłączy!”

„Jaki węzeł?” „Małżeński”. Rzekłem: „Ten śmierć kończy”.

Rozśmieli się z wieśniackiej przytomni prostoty.

A tak płacąc wolnością niewczesne zaloty,

Po zwyczajnych obrządkach rzecz poprzedzających

Jestem wpisany w bractwo braci żałujących.

Kontrast pomiędzy małżonkami widoczny jest na każdym kroku. Młoda niewiasta chce podróżować samochodem, cierpi na wyimaginowane bóle głowy. Krytykuje otwarcie swojego małżonka:

Przerwała jejmość myśli: „Masz waćpan kucharza ?”

„Mam, moje serce”. „A pfe, koncept z kalendarza,

Moje serce! Proszę się tych prostactw oduczyć!”

W dalszej części utworu objawia się cynizm niewiasty. Uważa ona, że tylko cudzoziemcy mogą dobrze służyć na dworze:

„Wierz mi waćpan, jeżeli mamy się sposobić

Do uczciwego życia, weźże ludzi zgodnych,

Kucharzy cudzoziemców, pasztetników modnych,

Trzeba i cukiernika. Serwis zwierściadlany

Masz waćpan i figurki piękne z porcelany?”

„Nie mam”. „Jak to być może? Ale już rozumiem

I lubo jeszcze trybu wiejskiego nie umiem,

Domyślam się. Na wety zastawiają półki,

Tam w pięknych piramidach krajanki, gomółki,

Tatarskie ziele w cukrze, imbier chiński w miodzie,

Zaś ku większej pociesze razem i wygodzie

W ładunkach bibułowych kmin kandyzowany,

A na wierzchu toruński piernik pozłacany.

Trzeba zaznaczyć, że oświecenie we Francji przyniosło wielkie zdobycze nauki i kultury. Znakomicie rozwijała się myśl filozoficzna. To jednak nie interesowało Polaków. Młodzi ludzie skupiali się raczej na sprawach błahych, związanych z ubiorem. Podobnie rzecz ma się w przypadku młodej żony. Chce ona wieść życie niczym bohaterki tkliwych sentymentalnych romansów, które przeczytała. W związku z tym pragnie, aby w jej ogrodzie stanęły fontanny i altany. Jej zamiarem jest stworzenie odpowiedniego otoczenia dla takiego wystawnego życia:

A ogród?” „Są kwatery z bukszpanu, ligustru”.

„Wyrzucić! Nie potrzeba przydatniego lustru,

To niemczyzna. Niech będą z cyprysów gaiki,

Mruczące po kamyczkach gdzieniegdzie strumyki,

Tu kiosk, a tu meczecik, holenderskie wanny,

Tu domek pustelnika, tam kościół Dyjanny.

Wszystko jak od niechcenia, jakby od igraszki,

Belwederek maleńki, klateczki na ptaszki,

A tu słowik miłośnie szczebiocze do ucha,

Synogarlica jęczy, a gołąbek grucha,

A ja sobie rozmyślam pomiędzy cyprysy

Nad nieszczęściem Pameli albo Heloisy…”

Niestety, młoda małżonka okazuje się osobą niezwykle powierzchowną, skupioną na sobie, żyjącą w świecie romansów. Różnice między jej oczekiwaniami, a rzeczywistym majątkiem Pana Piotra pokazują, jak rokokowa kultura spycha do otchłani obyczajowość szlacheckiego dworku, która wszakże przepełniona jest tradycją.

Na przykładzie historii dwóch osób – kapryśnej niewiasty i Pana Piotra (który sam przyznaje, że skusiły go cztery wsie należące do posagu młodej kobiety) – została ukazana przemiana kulturowa w drugiej połowie XVIII wieku w Polsce. O tym, że omawiana sytuacja dzieje się w XVIII wieku świadczą realia historyczne i społeczno-obyczajowe (np. angielskie ogrody, popularne francuskie romanse Nowa Heloiza Jana Jakuba Rousseau i Pamela Samuela Richardsona) Otóż starano się oczywiście wprowadzić na polski grunt oświeceniowe idee dotyczące oświaty i kwestii społecznych. Jednak wielu ludzi postanowiło ślepo naśladować zagraniczne obyczaje – a naśladownictwu temu nie towarzyszyła żadna refleksja ani krytyka. Ludzie skupili się na rzeczach błahych, na strojach i aranżowaniu pomieszczeń:

A wszystko po francusku: globus na stoliku,

Buduar szklni się złotem, pełno porcelany,

Stoliki marmurowe, zwierściadlane ściany.

Zgoła przeszedł mój domek warszawskie pałace,

A ja w kącie nieborak, jak płacę, tak płacę.

Żona modna obraca się w podobnym sobie towarzystwie. Jej znajomi są tak samo jak ona niepoważni, egoistyczni i zapatrzeni w mody z Francji. Niezwykle do wyobraźni czytelnika przemawia historia palącej się stodoły. Podczas przyjęcia, jeden z fajerwerków trafił w budowlę, wybuchł pożar. Nikt poza Panem Piotrem nie podjął próby ugaszenia ognia. Dla gości była to ciekawa atrakcja:

Po wieczerzy fejerwerk. Goście patrzą z sali;

Wpadł szmermel między gumna, stodoła się pali.

Ja wybiegam, ja gaszę, ratuję i płaczę,

A tu brzmią coraz głośniej na wiwat trębacze.

Powracam zmordowany od pogorzeliska,

Nowe żarty, przymówki, nowe pośmiewiska.

Rodzina żony modnej już podczas spisywania intercyzy założyła, że niedługo dojdzie do rozwodu. Nie potrafi tego zrozumieć Pan Piotr, wychowany w szlacheckiej chrześcijańskiej rodzinie. Warto zauważyć, że małżeństwo to nie zostało zawarte z miłości. Młoda Pani wstydzi się swojego męża, krytykuje go, poniża, w towarzystwie bywa sama. Uwielbia przyjmować komplementy od innych mężczyzn. Krasicki nie ma żadnego zrozumienia dla „modnych żon”. Są one według niego uosobieniem głupoty, bezmyślności, egoizmu i zepsucia.

Utwór charakteryzuje się dużą dynamiką i dramatyzmem. Ma to związek z żywo prowadzoną rozmową. Występują w niej krótkie pytania i odpowiedzi:

Jam został. Idziem dalej. „To pokój sypialny”.

„A pokój do bawienia?” „Tam, gdzie i jadalny”.

„To być nigdy nie może! A gabinet?” „Dalej.

Ten będzie dla waćpani, a tu będziem spali”.

Ponadto warto zwrócić uwagę na fakt, że niezwykle barwnie i dokładnie scharakteryzował postacie. Co ciekawe, bohaterowie w gruncie rzeczy opisują siebie sami, poprzez swoje wypowiedzi.

Co do warstwy językowej, to na uwagę zasługuje piękna, staranna, jasna polszczyzna, swoboda wypowiedzi, lekkość i subtelność dowcipu. Piękno i czystość języka sprawiły, że Krasickiego nazwano „księciem poetów”.

Niezwykle dokładnie i malowniczo oddał Krasicki istotę podążania za francuską modą. W tym celu wybrał odpowiednie wydarzenia i skonstruował świadomie wypowiedzi żony. Sytuacje zostały opisane z dbałością o każdy szczegół. Przy czym żaden komponent całości nie zostaje ośmieszony bezpośrednio. Autor przedstawia tylko sytuację, opisuje ją skrupulatnie:

W jednej klatce kanarek, co śpiewa kuranty,

W drugiej sroka, dla ptaków jedzenie w garnuszku,

Dalej kotka z kocięty i mysz na łańcuszku.

Chcę siadać, nie masz miejsca; żeby nie zwlec drogi,

Wziąłem klatkę pod pachę, a suczkę na nogi.

Autor jest pozornie bezstronny, tylko dokonuje sprawozdania historii. Jest to jednak mylące. W gruncie rzeczy poprzez odpowiednie ukształtowanie sytuacji lirycznej krytykuje on styl życia młodej niewiasty. Kobieta jawi się jako bezwzględna i egoistyczna, z kolei mąż nie podejmuje żadnych działań, jest bezradny:

Wjeżdżamy już we wrota, spojźrzała z karety:

„A pfe, mospanie, parkan, czemu nie sztakiety?”

Wysiadła, a z nią suczka i kotka, i myszka;

Odepchnęła starego szafarza Franciszka,

Łzy mu w oczach stanęły, jam westchnął.

Co więcej, mimo że nie jest zadowolony ze swego życia, szlachcic nic nie zmieni:

Już tu od kilku niedziel zbytkujem i siedziem.

Już… ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie,

Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie”.

Jak więc widać, wina leży po obu stronach. Oboje małżonkowie mają wady, które razem tworzą ten karykaturalny obraz.

Satyryczność utworu wynika ze zderzenia dwóch zupełnie różnych od siebie światów, hiperbolizacji i nagromadzenia opisywanych wydarzeń. Widać to dla przykładu podczas podróży z miasta do wsi:

Siada jejmość, a przy niej suczka faworyta.

Kładą skrzynki, skrzyneczki, woreczki i paczki,

Te od wódek pachnących, tamte od tabaczki,

Niosą pudło kornetów, jakiś kosz na fanty;

W jednej klatce kanarek, co śpiewa kuranty,

W drugiej sroka, dla ptaków jedzenie w garnuszku,

Dalej kotka z kocięty i mysz na łańcuszku.

Chcę siadać, nie masz miejsca; żeby nie zwlec drogi,

Wziąłem klatkę pod pachę, a suczkę na nogi.

Satyryczny efekt uzyskiwany jest między innymi dzięki licznym wyliczeniom. Pozwala to także na osiągnięcie zwartości wypowiedzi. Dużą rolę pełni precyzja językowa i skrótowość. Krasicki wykazał się zdolnością znakomitego doboru słownictwa.

Podsumowując, analizowany wiersz to obrazek obyczajowy, a jednocześnie z modnego, nieprzydatnego w życiu codziennym wychowania szlachcianek oraz sposobu myślenia Sarmaty, którym kieruje chęć posiadania jak największej liczby wiosek.

Utwór nie jest jednakże przepełniony goryczą i zajadliwością. Poeta zadbał o stronę artystyczną swojego utworu.

W satyrze występują rymy (aabb), przerzutnie – jest więc ona utworem rytmicznym. Utwór napisano trzynastozgłoskowcem. Można wyróżnić archaizmy.

Dodaj komentarz