Często spotykają nas w życiu sytuacje, na które nie mamy wpływu, choć nie są dla nas przyjemne. Niekiedy dotyczą one nie tylko nas, lecz także całych zbiorowości ludzkich, w których żyjemy. Wówczas rodzi się w nas bunt, który prowadzi do desperacji, ponieważ nie może być w żaden sposób zrealizowany. Mamy bowiem do czynienia z siłami dużo większymi od siły pojedynczego człowieka.
Dla społeczeństwa polskiego w ciągu ostatnich dekad taką sytuacją był na pewno stan wojenny, wprowadzony przez władzę komunistyczną, by umocnić swoją totalitarną władzę. Obywatele polscy zostali właściwie wzięci w niewolę. Ograniczono ich swobody obywatelskie, milicja kontrolowała życie, działała cenzura i bezpieka. Ten straszny czas znalazł swoje odzwierciedlenie w literaturze, m.in. w Raporcie o stanie wojennym, czyli zbiorze opowiadań Marka Nowakowskiego.
Autor usiłował pokazać różnorodność ludzkich postaw wobec tak bezprecedensowego zjawiska, jakim był stan wojenny. W opowiadaniu pt. 2072 dni zestawione są dwie generacyjne postawy wobec czynnej walki. Syn pragnie walczyć, angażuje się w działalność konspiracyjną czym naraża siebie oraz swoją rodzinę. Przeciwny jest temu jego ojciec, który z racji wieku ma większe doświadczenie i zupełnie inną perspektywę. Twierdzi on, że trwanie przy własnej rodzinie jest istotniejsze niż narażanie własnego życia i bezpieczeństwa w imię spraw, na które pojedynczy człowiek ma niewielki wpływ.
Mamy tu więc do czynienia zarówno z buntem, jak i przekonaniem, że ów bunt jest bezradny. Syn może zostać aresztowany albo zabity. Wówczas osieroci dziecko, a ojczyźnie jego ofiara może nie przynieść żadnej korzyści. Jednak jego potrzeba wyrażenia swojego buntu wydaje się silniejsza.
Profesor Andrews w Warszawie to tytuł opowiadania Olgi Tokarczuk. Autorka postanowiła przedstawić absurdy i grozę stanu wojennego z perspektywy obcokrajowca. Profesor psychologii przybywa do Polski, gdzie jest świadkiem wybuchu stanu wojennego. Wydaje mu się, że znajduje się w innym świecie, ponieważ do tej pory był przyzwyczajony do wygodnego życia w demokratycznym państwie. Tu widzi czołgi na ulicach, puste sklepy i nieufnych, zaniepokojonych obywateli. Sam nie zna języka polskiego, więc jego kilkudniowe poszukiwania ambasady brytyjskiej staje się niekończącą się podróżą po zupełnie nieznanej sobie i absurdalnie wyglądającej przestrzeni Polski doby stanu wojennego.
Dla polskich czytelników, przyzwyczajonych do opowieści o tamtym czasie, jest to ważna lekcja, ponieważ pokazuje, jak bardzo niebezpieczną sytuacją był stan wojenny. Obywatele byli zbuntowani wobec władzy, lecz nie mogli tego w żaden sposób wyrazić, ponieważ władza posługiwała się milicją, a nawet wojskiem. Zwykli ludzie nie mieli szans na wyjście cało z jawnego zbuntowania się przeciwko nim.
Stan wojenny był ogromną zbrodnią, która do dzisiaj ma wiele konsekwencji w życiu publicznym i politycznym w Polsce. Dzięki literaturze mamy szansę pamiętać o tym, jak wyglądał z perspektywy zwykłych ludzi.