Czy możliwa jest przyjaźń w sytuacjach skrajnych? Omów zagadnienie na podstawie Dżumy Alberta Camusa. W swojej odpowiedzi uwzględnij również wybrany kontekst.

Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Oznacza to, że dopiero skrajne sytuacje pokazują nam, kim tak naprawdę jesteśmy i kim tak naprawdę są ludzie w naszym najbliższym otoczeniu. Warto się jednak zastanowić nad tym, czy w sytuacji prawdziwego zagrożenia prawdziwa przyjaźń jest w ogóle możliwa, czy też każdy ma prawo wówczas troszczyć się wyłącznie o własne bezpieczeństwo i komfort. To trudno pytanie, ale częściowo próbuje na nie odpowiedzieć wybitna europejska literatura XX wieku. 

Dżumie Albert Camus przywołał fikcyjną sytuację epidemii tytułowej choroby w wymyślonym przez siebie mieście, Oran. Miasto zostaje odizolowane od reszty świata i wytwarza się w jego wnętrzu pewna bardzo specyficzna przestrzeń, w której można zaobserwować ludzkie reakcje w sytuacji kryzysowej. Niektórzy odżegnują się od jakiejkolwiek wspólnotowej odpowiedzialności, inni od razu rzucają się w wir bezinteresownej pomocy innym ludziom, jeszcze inni spędzają całe dnie na modlitwach i wierzą, że choroba jest boską karą za ludzkie grzechy na ziemi.

Sytuacja jest skomplikowana i rzadko kto potrafi jeszcze myśleć w normalny sposób. Okazuje się jednak, że w tym chaosie jest miejsce na coś takiego jak przyjaźń, choć ostrożna i w stereotypowy sposób męska. Doktor Bernard Rieux można powiedzieć zaprzyjaźnił się z niejakim Jeanem Tarrou, człowiekiem tajemniczym, który do Oranu przybył w niedługi czas przed wybuchem epidemii. Mężczyźni dzielili wspólne poglądy na życie, dlatego też często odnajdywali ukojenie we wspólnych rozmowach i rozważaniach niemal filozoficznych. Mogli w ten sposób chociaż na chwilę oderwać się od dramatycznej rzeczywistości, w której uczestniczyli. Camus udowadnia więc, że w każdych, nawet najtrudniejszych czasach można odnaleźć przestrzeń dla tak pozytywnych zjawisk jak przyjaźń. 

Przyjaźń łączyła również głównych bohaterów powieści reportażowej autorstwa Aleksandra Kamińskiego, pt. Kamienie na szaniec. Jan Bytnar „Rudy”, Tadeusz Zawadzki „Zośka” oraz Maciej Aleksy Dawidowski „Alek” byli trzema bardzo młodymi ludźmi, harcerzami i członkami Szarych Szeregów w czasie trwania II wojny światowej i okupacji Polski. Działali w konspiracji i narażali swoje całe życie własciwie każdego dnia. Nie wahali się, chociaż stali dopiero u progu dorosłości. Walki i codzienna działalność na rzecz dobra ojczyzny przeważała w ich sercach nad poczuciem ryzyka.

Na pewno istotną rolę w ich bohaterskiej i heroicznej postawie odgrywała przyjaźń. Gdyby nie byli razem, prawdopodobnie dużo łatwiej byłoby im stchórzyć lub zatracić w sobie szlachetne ideały. Jednak wiedzieli, że mogli na siebie liczyć i pomogliby sobie w chwilach słabości. Nie były to zresztą tylko ich imaginacje, ponieważ brutalna wojenna rzeczywistość bardzo szybko dała im okazję do sprawdzenia przyjaźni w życiu. „Rudy” został aresztowany przez gestapo i jego towarzysze od razu postanowili go odbić, mimo że nigdy wcześniej nie przeprowadzali tak skomplikowanej akcji. Kiedy tylko dostali zielone światło od dowództwa, zorganizowali „Akcję pod Arsenałem”, w czasie której udało się odbić „Rudego” z rąk oprawców (czterodniowe przesłuchania były bardzo brutalne, a chłopak był już na skraju wyczerpania), ale obrońcy ponieśli również spore straty, co czyniło to zwycięstwo nieco gorzkim. Fakt jednak, że wszyscy do końca byli w stanie stać za przyjaciółmi i walczyć za ich bezpieczeństwo i wolność do samego końca, przy okazji poświęcając nawet własne zdrowie lub życie. 

Przyjaźń w sytuacjach skrajnych jest możliwa, ba – jest nawet, można powiedzieć, elementem niezbędnym do przetrwania takich sytuacji. Bez przyjaciół możemy w trudnych chwilach dużo szybciej stracić motywację do walki o samych siebie, a także o lepszą przyszłość dla siebie, łatwiej możemy się poddać. Przyjaźń to nieoceniona wartość, której w czasie bezpieczeństwa bardzo często nie doceniamy, a której w czasie trudów może nam niestety zabraknąć. Warto zawczasu zadbać o to, żeby mieć wokół siebie przynajmniej kilka wartościowych osób i dbać o relacje z nimi niezależnie od wszystkiego.