Nieprzewidywalność to jedna z najbardziej fascynujących i zarazem najbardziej przerażających cech ludzkiego życia. Ujmując to dosadnie, nie możemy być pewni czającej się za rogiem następnej chwili. Dla wielu taki charakter naszego losu zdaje się kuszący, nadaje mu dreszczyku emocji. Niemniej, stanowi również ogromne wyzwanie dla nas samych. Będąc istotami słabymi, możemy bowiem ulec spłoszeniu przez straszliwą niewiadomą naszej przyszłości. Wyjdzie wtedy na jaw prawda o naszej naturze, będącej po części spuścizną walczącego o przetrwanie hominida. Mówiąc wprost, niespodziewane okoliczności powodują działanie instynktowne, odruchowe i impulsywne. Poniższa praca nie będzie jednak dziełem o charakterze psychologicznym, co determinowałoby naukowe udowodnienie tej tezy. Zamiast tego sięgnie ona do literatury, jako swoistego lustra i przyjrzy się zbiorowemu odbiciu ludzkiego ducha w tym temacie. Za dowody na nasze impulsywne reakcje w chwili zaskoczenia posłużą dwa teksty: „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza oraz „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza.
Doskonałym przykładem człowieka postawionego wobec niespodziewanych okoliczności jest polowanie na niedźwiedzia, urządzone przez mieszkańców Soplicowa. Jak wiemy, będący weteranem tego typu eskapad Wojski dobrze poinstruował szlachtę o zachowaniu odpowiedniego szyku podczas obławy. Doświadczenie podpowiadało mu sposób zachowania oraz powagę, jaką należy zachować wobec niebezpiecznego mieszkańca najgłębszych puszcz. Niestety niefrasobliwość oraz rozochocenie Sarmatów wzięło górę, co w efekcie doprowadziło do niebezpiecznej sytuacji. Oto bowiem niedźwiedź wyrywa się z okrążenia, szarżując prosto na Tadeusza i hrabiego Horeszkę. Ci bronią się, paląc do niego ze swoich dwururek, po czym chwytają spisę. Żaden z nich nie będzie mógł jej jednak użyć do walki wręcz, ponieważ w ferworze starcia zaczynają ją sobie nawzajem wyrywać. Pozostaje im wtedy jedynie ucieczka. W sukurs biegną Rejent, Asesor oraz Gerwazy. Za tym ostatnim biegnie ksiądz Robak i to właśnie on posyła kulę miedzy oczy niedźwiedzia. Robi to z broni Klucznika, ponieważ ten nie mógł ze strachu wycelować.
Od razu maluje się tutaj obraz trzech postaw w obliczu niebezpieczeństwa. Pierwszą jest instynktowna chęć walki, swoista brawura dla ocalenia życia. Reprezentują ją Tadeusz i hrabia Horeszko. Niemniej młody wiek oraz niedoświadczenie nie są dobrymi doradcami dla zachowania podyktowanego adrenaliną. Mężczyźni tracą głowę, najpierw strzelając ze wszystkich rur w szarżujące zwierzę (zapewne trudniej je było tak trafić), następnie wyrywają sobie jedyne źródło ratunku — spisę. Instynkt zadziałał więc poprawnie, każąc dzielnie walczyć o życie. Przyćmił jednak rozum, co zapewne kosztowałoby obu krwawy koniec.
Strach również należy do emocji pierwotnych, wyzwalanych często dla ratowania naszej skóry poprzez ucieczkę. W tym wypadku jednak wyzwolił jednak wątpliwości, które kosztowały zaniechanie jakiegokolwiek działania. Chodzi tu rzecz jasna o Gerwazego, dzielnego Klucznika. Jego obawa przed postrzeleniem ostatniego Horeszki (choć po kądzieli) spowodowała paradoksalnie otarcie się mężczyzny o śmierć. Sama scena jest niezwykle sugestywna, ponieważ Gerwazy znany był ze swojej odwagi i nieustępliwego charakteru. Tymczasem w obliczu niebezpieczeństwa istotnej dla niego osoby okazał się nagle niezdolny do działania. Strach bowiem działa często podstępnie i nie zawsze ukazuje nam obawę o nasze zdrowie. Nagłe niebezpieczeństwo bliskich nam osób lub rzeczy może spowodować, że wewnętrzne mechanizmy zatną się i nie będziemy zdolni ich bronić.
Na uwagę zasługuje również postawa księdza Robaka. Nie pasuje ona co prawda do postawionego powyżej wzorca, obrazuje jednak sposób na jego uniknięcie. Jacek Soplica, bo nim właśnie jest dzielny bernardyn, bez wahania strzela między głowami obu zagrożonych i kładzie niedźwiedzia trupem. Robi to ze względu na swoje umiejętności, silny charakter oraz idee chrześcijańskiego pokoju ducha. Wyszkolony strzelec wierzy w swoje własne możliwości, a charakter pozwala mu zapanować nad strachem. Oparcie, jakie ma w Opatrzności, pozwala mu zaś pozostać niewzruszonym wobec niespodziewanego niebezpieczeństwa. Prezentuje on tym samym postawę podobną wyćwiczonemu żołnierzowi, weteranowi sił specjalnych. Jego psychika wytrzymuje tam, gdzie inni ulegają panice. Wyćwiczone zachowania sprzyjają zimnemu rozumowaniu, które trzyma instynkt na wodzy. Nie jest to jednak efekt łatwy do wyćwiczenia. Jak wiemy, podczas oblężenia zamku Horeszków pan Jacek również dał się ponieść instynktowi. Wtedy był to gniew, który już wielu przyniósł zgubę. Zamroczony nim, Soplica zabił znienawidzonego Stolnika. Długo musiał potem pokutować za swoje winy, walczyć za ojczyznę i ćwiczyć dyscyplinę. Ostatecznie zaowocowało to jednak przezwyciężeniem instynktów — strachu, gniewu, impulsywnych działań.
Czasami jednak niespodziewane okoliczności wzbudzają pozytywne reakcje. Tak było w przypadku pierwszych scen powieści Henryka Sienkiewicza „Ogniem i mieczem”. Oprócz zapadającego w pamięć opisu ukraińskiego stepu następuje tam uratowanie tajemniczego wędrowca przez Skrzetuskiego. Przegania on bandytów chcących zabić nieznajomego, nie wiedząc, iż tym samym ratuje swojego wroga — Chmielnickiego. Działa instynktownie, wyrażając zwyczajną międzyludzką solidarność i chrześcijańskie wartości. Skrzetuski pokazuje tym samym, że nasza natura jest w gruncie rzeczy dobra, choć potrzebuje również temperowania przez odpowiednią moralność.
Człowiek to istota podlegająca ciału, rozumowi, uczuciom i wartościom duchowym. Ich wzajemne dostrojenie kreuje nasze podejście do otaczającego świata. Niespodziewane okoliczności weryfikują, jakie aspekty najbardziej nami kierują. W wielu wypadkach okazuje się, że jest to kwestia instynktu oraz zachowań impulsywnych. Jednak odpowiedni trening, silna wola i ideały mogą wziąć naturalne odruchu w karby. Człowiek umiejący zachować zimną krew mimo niespodziewanego może działać z pełną skutecznością. Tym samym sprawdza się stara rzymska myśl, nadająca dyscyplinie poczytne miejsce wśród cnót obywatelskich.