Umiejętność poświęcenia się dla drugiego człowieka albo dla całej grupy ludzi jest według niektórych nurtów filozoficznych miarą naszego człowieczeństwa. Dosłowność tego sformułowania uderza ze zdwojoną mocą, gdy uświadomić sobie, że już w najwcześniejszych tekstach religijnych podkreślane było właśnie poświęcenie, jako cnota absolutnie wyjątkowa, jednak niemożliwa do zniesienia dla innych. Jest więc to temat specyficzny, dlatego też warto sięgnąć do jego korzeni.
W mitologii greckiej, np. tej spisanej przez Jana Parandowskiego, możemy odnaleźć wiele przykładów poświęcenia. Najsłynniejszym jest najprawdopodobniej ten zawarty w micie o Prometeuszu. Ten potomek tytanów dostał od Zeusa polecenie, by stworzyć ludzi.Ludzie mieli być rasą słabych i zależnych od bogów olimpijskich niewolników, którzy pracowaliby na rzecz swoich panów.
Prometeusz stworzył człowieka, lecz tak bardzo pokochał powołany przez siebie do życia gatunek, że nie był w stanie oddać go w niewolę. Po kryjomu, przeciwstawiając się rozkazowi Zeusa, wykradł z Olimpu boski ogień, następnie zaniósł go ludziom i nauczył ich się nim posługiwać. Przekazał im również wiedzę o hodowli zwierząt, uprawie roślin i podstawach budownictwa. Stali się przez to jednostkami dużo bardziej niezależnymi, co rozwścieczyło Zeusa. Bóg postanowił ukarać nieposłuszeństwo Prometeusza. Przykuł go do ściany Kaukazu i skazał na codzienne wydziobywanie wątroby przez wielkiego orła. Kara miała trwać wieczność, lecz kres jej położył Herakles.
Mamy więc tutaj przykład bezinteresownego poświęcenia się Prometeusza. Naraził się on na gniew Zeusa, wiedząc, że może spotkać go surowa kara. Miłość do ludzi była jednak silniejsza, więc postanowił zrobić wszystko, co było w jego mocy, by nie skazywać ich na los niewolników.