Sarmackie tradycje polskiej szlachty to do dzisiaj przedmiot gorących sporów specjalistów. Jedni uważają, że to zbiór najgorszych stron polskiej szlachty, egoizmu, zaściankowości i nieodpowiedzialności, inni twierdzą, że to nieodłączny element naszej tożsamości narodowej. Sarmacki portret polskiego szlachcica jesteśmy w stanie podejrzeć choćby dzięki dziełu literackiemu jednego z nich, czyli Pamiętnikom Jana Chryzostoma Paska.
Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska to opowieść typowego polskiego sarmaty o sobie samym. Opowieść bardzo szczera, co dziwi o tyle, że nie zawsze stawia go w dobrym świetle. Pasek pisze o sobie jako o – a jakże – zagorzałym katoliku, chociaż jego postępowanie świadczy o bardzo powierzchownym traktowaniu spraw związanych z duchowością, wiarą i religią. Nie wnika on w prawdy duchowe, a z chrześcijaństwa bierze wyłącznie to, co akurat jest mu potrzebne.
Podobnie podchodzi do sakramentów, np. sakramentu małżeństwa, które jest raczej dobrze zaprojektowaną umową, mającą na celu zysk, niż rzeczywistym efektem gorącego uczucia. Właśnie zysk jest tym, co daje Paskowi największą motywację, nawet patriotyczną. Jego udział w wojnie dyktowany jest nie tyle chęcią walki dla dobra ojczyzny, co bogactwem, jakie mógłby na wojnie zdobyć.
Pasek jest zarozumiały, arogancki i wyniosły, dzisiaj określilibyśmy go po prostu mianem nieprzyjemnego cwaniaka. Nie odbiera mu to jednak militarnej sprawności i szerokiej wiedzy militarnej oraz społecznej, które jednak zdarza mu się wykorzystywać w nie do końca szlachetnych celach. Jeśli sądzić wyłącznie po Pamiętnikach Jana Chryzostoma Paska to polscy sarmaci rzeczywiście nie byli grupą, z jaką chcielibyśmy się zadawać i nazywać swoimi przodkami.
Inną wersję sarmatów i szlachty polskiej przedstawił w swojej trylogii dwa wiek później Henryk Sienkiewicz, choć jest to oczywiście wizja zabarwiona tendencyjną wyobraźnią literacką autora. W trylogii szlachcice polscy są przede wszystkim ludźmi honoru. Jeśli są warchołami – to zmieniają się później w honorowych patriotów. Jeśli najbardziej lubią hulanki i zabawy, to nigdy nie przesłania im to obowiązku wobec ojczyzny. Zawsze prawdomówni, zawsze waleczni, zawsze zdolni do poświęceń wobec swoich towarzyszy lub władców. Zawsze idący w największe niebezpieczeństwa z modlitwą na ustach i zawsze wracający z nich zwycięsko. Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu serc, więc nie powinno dziwić, że nawet negatywne cechy polskich sarmatów przejaskrawił w ten sposób, że wydają się niegroźne, wręcz małostkowe i pocieszne. Trzeba jednak pamiętać, że to literatura piękna i że nie ma mocy dokumentu historycznego.
Niemniej warto brać ją pod uwagę w dyskusji o sarmatyzmie polskim jako jeden z głosów, ponieważ dzisiaj i tak mamy do czynienia wyłącznie z pewnym wyobrażeniem na temat przeszłości naszych przodków, a wyobrażenie to zostało przecież w jakiś sposób ukształtowane i wynika z czegoś konkretnego. Jan Chryzostom Pasek i Henryk Sienkiewicz mają ze sobą pod tym względem jednak całkiem dużo wspólnego, choć posługują się zupełnie innym językiem.