Każdy z nas patrz na rzeczywistość w nieco odmienny z sposób, z nieco innej perspektywy. Inaczej też interpretujemy otaczający nas świat i wydarzające się w nim sytuacje, w zależności od tego, kim jesteśmy, jak zostaliśmy wychowani oraz jakimi wartościami staramy się kierować w życiu. Nieraz idealizujemy pewne sytuacje czy zjawiska, innym razem doświadczenie albo jakieś uprzedzenia każą lękać nam się czegoś, co innym nie sprawia problemu. Wszystko to sprawia, że nie ma czegoś takiego jak obiektywna rzeczywistość, ponieważ każdy człowiek ma prawo widzieć świat inaczej.
W Przedwiośniu Stefana Żeromskiego mamy dobry przykład tego, jak doszło do ważnego nieporozumienia, które wynikało z odmiennego widzenia rzeczywistości. Kiedy pan Seweryn Baryka powrócił z frontu I wojny światowej, był odmieniony. Odnalazł syna, Cezarego, który stracił matkę i sam cudem przeżył chaos rewolucji bolszewickiej w Baku. Na świecie doszło do wielkich zmian, a pan Seweryn za najważniejszą uważał odzyskanie niepodległości przez Polskę, z której pochodziła jego rodzina. Namawiał gorąco syna na podróż do Polski i osiedlenie się w niej, jako że był to kraj jego przodków, który właśnie odzyskał wolność po ponad wieku. Przedstawiał Cezaremu plotki, według których Polska nagle stałą się bardzo dynamicznie rozwijającym się państwem o dużym wzroście gospodarczym. Dzięki wyzwoleniu spod ręki zaborców, naród polski miał wydobyć na wierzch swój prawdziwy potencjał i urzeczywistnić go w gospodarce, ekonomii czy architekturze. Symbolem tej przemiany miały być szklane domy, czyli ergonomiczne, tanie w utrzymaniu i zbudowane z metalu i szkła domy, na które mogli pozwolić sobie nawet zwykli obywatele.
Skuszony takimi wizjami Cezary zgodził się na daleką i uciążliwa podróż. Granicę Polski przekroczył jednak sam, ponieważ jego ojciec umarł w wyniku niewygód w podróży. To, co zastał Cezary w Polsce daleko odbiegało od obiecywanych mu wizji. Trwał chaos polityczny, panowała bieda. Przez kraj przewalały się tłumy repatriantów, którzy po dekadach wracali w ojczyste strony. Nie funkcjonowała administracja, właściwie nie było prawa. Cezary był rozczarowany i rozgoryczony. Nigdy nie poznał odpowiedzi na pytanie, czy ojciec umyślnie skłamał w myśl patriotycznego myślenia, czy rzeczywiście sam wierzył w opowieści, że Polska w ciągu kilku miesięcy niepodległości przebudziła się z marazmu narodowego i stworzyła gospodarczą potęgę. Mimo wszystko jednak młodzieniec postanowił pozostać w kraju swoich przodków, a później nawet odnalazł w sobie silną więź z tym krajem.
Jeśli mowa o utopijności widzenia świata, trudno nie wspomnieć o Roku 1984 George’a Orwella. To powieść, która przedstawia państwo totalitarne zarządzane przez Partię oraz jej przywódcę, Wielkiego Brata. Państwo to jest przesiąknięte kłamliwą propagandą i brutalnymi działaniami policji politycznej, która jest w stanie pacyfikować nawet najbardziej niewinne przejawy buntu. W oficjalnej jednak wersji rządzących, Oceania jest bardzo uporządkowanym krajem, zamieszkanym przez szczęśliwych ludzi, którzy ufają swojej władzy i w pełni zawierzają jej swój los. Nie szkodzi, że ta kłamliwość jest widoczna na każdym kroku, liczy się to, co wybrzmiewa w oficjalnych komunikatach. Tymczasem wcale nie jest tak kolorowo, zwykli ludzie są przymuszani do wykonywania konkretnych zawodów i w zasadzie nie pozostawia im się żadnego miejsca na wolność. Boleśnie odczuwa to Winston Smith, główny bohater powieści, który zakochuje się i w imię miłości postanawia spróbować wymknąć się spod kontroli systemu. Nie tylko nie udaje mu się to, ale także zostaje ujęty i poddany praniu mózgu na tyle silnemu, że sam staje się wyznawcą systemu. Utopijny obraz rzeczywistości różni się więc znacznie od prawdy o Oceanii, a jego przekłamywanie jest cechą charakterystyczną dla wszystkich systemów totalitarnych, nie tylko tych powieściowych, lecz także tych, które istniały i istnieją na świecie naprawdę.
Wszystkie utopie łączy fakt, że nie są możliwe do zrealizowania. Nie oznacza to jednak, że nie warto do nich dążyć, ponieważ to właśnie w dążeniu do doskonałości wyraża się to, jak bardzo zależy nam na szczęściu. To, czy do tej doskonałości kiedykolwiek dojdziemy, może już nie zawsze być zależne od nas.