Wizja końca świata. Omów zagadnienie na podstawie znanych Ci fragmentów Apokalipsy św. Jana. W swojej odpowiedzi uwzględnij również wybrany kontekst.

„Koniec świata” to sformułowanie szalenie pojemne pod względem semantycznym. Używa się go zarówno w dyskusjach teologicznych, jak i w języku potocznym, codziennym. Ma wiele znaczeń. Wizja ostatecznego końca wszystkiego, co znamy, jest wykorzystywana chyba w każdej religii świata, ponieważ właśnie religie potrzebują karty przetargowej w postaci obietnic przyszłego życia, by zgromadzić jak największą rzeszę wyznawców. Istnieje więc wiele wersji końca świata, a on sam przeszedł jako motyw już nie tylko do sztuki powszechnej, lecz także do popkultury. 

Apokalipsa świętego Jana to ostatnia księga Pisma Świętego – najważniejszego dokumentu chrześcijaństwa. W klamrowy sposób zamyka ona kompozycję całości, rozpoczętą, jak wiemy, opisem stworzenia świata. Apokalipsa opisuje jego symboliczny koniec. Jest to ostateczne rozliczenie się dobra ze złem, życia ze śmiercią, Boga z Szatanem.. To metaforyczna opowieść o wielkie wojnie pomiędzy siłami, które mają zdecydować ostatecznie o kształcie wieczności. Trudno jest wychwycić fabularne wydarzenia z tej księgi, ponieważ wszystko odbywa się w sferze symbolicznej i alegorycznej. Narracja prowadzona jest w sposób oniryczny, wizyjny, trudny czy wręcz niemożliwy do zinterpretowania w sposób dosłowny.

Jedno można natomiast powiedzieć na pewno – księga ta przedstawia wydarzenia przerażające. Opisy pełne są pożarów, wojen, głodu i innych okropieństw na skalę ogólnoświatową, a wszystkie te wydarzenia mają być sygnałem dla ludzi, że oto nadchodzą czasy ostateczne. W ich trakcie w brutalny sposób grzesznicy mają zostać oddzieleni od ludzi sprawiedliwych i w zależności od wyniku sądu ostatecznego – potępieni lub zbawieni na wieczność. Co istotne – Apokalipsa nie przedstawia końca świata jako takiego, a raczej koniec pewnego bardzo istotnego etapu istnienia tego świata. Etapu, który kończy się w bardzo drastyczny sposób, ale tego właśnie wymaga etap kolejny, który ma być wypełniony szczęściem i sprawiedliwością.

Zgoła inną wersję końca świata zdecydował się przedstawić Czesław Miłosz w swoim wierszu, pt. Piosenka o końcu świataNoblista napisał wiersz, w którym przedstawił wycinek codziennego życia pewnej ulicy. Ludzie wyglądają z okien, na dole otwarte są stragany, ktoś rozmawia, w oddali słychać szum morza. Nie dzieje się nic szczególnego, a jednak pewien staruszek konstatuje, że „innego końca świata nie będzie”. Co to może znaczyć? Mianowicie to, że świat jako taki nie będzie miał nigdy jednego definitywnego końca. Kończyć może się życie ludzkie, a wraz z nim świat umierającej osoby.

Takich końców świata codziennie wydarza się mnóstwo, a innych nie będzie. Owszem żyjemy więc w czasach permanentnego końca świata, ale nie dlatego że świat kiedyś się skończy i zgaśnie jak przepalona żarówka. To życie ludzkie jest najważniejszą wartością – wydaje się mówić Miłosz – i to o indywidualności należy dbać, a nie o cały świat, który jest przecież nieogarniony. Koniec świata dzieje się ciągle, ale pocieszające jest to, że według tej koncepcji ciągle wydarza się również jego początek, ponieważ cały czas rodzą się nowi ludzie. To, na którym z tych elementów skupimy się w naszym codziennym postrzeganiu rzeczywistości zależy tylko od nas, a będzie miało kolosalny wpływ na to, kim się staniemy i jak będzie wyglądało nasze życie. 

Jak więc widać sztuka potrafi przerobić każdy element rzeczywistości w bardzo oryginalny sposób, poprzez filtr wrażliwości konkretnego człowieka. Przerażająca wizja końca całej rzeczywistości, jaką znamy i do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, w oczach poety nie jest wcale niczym drastycznym – nabiera wręcz cech dnia codziennego na jednego z milionów ulic świata. Czasem rzucamy słowami „koniec świata” w codziennych sytuacjach, gdy coś nas zaskakuje, dziwi, albo z czymś nie jesteśmy sobie w stanie poradzić. Warto zwrócić na to większą uwagę i zastanowić się dla własnej intelektualnej satysfakcji czy słowa te przypadkiem nie są delikatnym przereagowaniem wobec niekiedy całkowicie błahych rzeczy, jakie spotykają nas przecież nie od dzisiaj ani od wczoraj.