Żeńcy – streszczenie

Żeńcy Szymona Szymonowica to typowy przykład satyry. Była ona bardzo popularnym gatunkiem literackim w oświeceniu, w którym ludzie bardzo cenili tematykę społeczną, ujętą jednak w intelektualne i artystyczne ramy. 

Żeńcy – streszczenie krótkie

Żeńcy Szymona Szymonowica opisują fragment dnia z perspektywy dwóch chłopek pracujących w polu, Oluchny i Pietruchy. Obie boją się Starosty, który w bardzo brutalny sposób kontroluje ich pracę i motywuje do zwiększenia wydajności. W pewnym momencie Pietrucha zaczyna śpiewać Staroście piosenkę, w której teoretycznie porównuje go do Słońca, lecz tak naprawdę robi mu zawoalowane przytyki. Mężczyzna gani kobietę i odchodzi do innych chłopek. Dziewczyny wracają do rozmowy na temat podłego charakteru Starosty i dochodzą do wniosku, że winna mu jest Gospodyni, u której ten mieszka, a która sama jest bardzo brutalna wobec chłopów. W końcu nadchodzi południe i wszyscy udają się na posiłek. 

Żeńcy – streszczenie szczegółowe

Scena z utworu Szymona Szymonowica przedstawia dwie chłopki polskie, pracujące w polu. Pracują one bardzo ciężko, od rana do wieczora, często nie uzyskując odpowiedniej za swój wysiłek zapłaty.Po cichu narzekają na swój los. Po cichu, ponieważ ich pracy cały czas bacznie przygląda się Starosta, pan, który odpowiada za pracę wszystkich chłopów na polu. Jest to człowiek brutalny i nie zwracający uwagi na, tak zwany, „czynnik ludzki”. Dla niego chłopi i chłopki są tylko maszynami, które muszą cały czas pracować na najwyższych obrotach. Dlatego też nie cofa się nawet przed przemocą fizyczną wobec pracujących, chcąc ich w ten sposób motywować do jeszcze większego wysiłku. Używa do tego najczęściej zwykłego kija czy też bata. 

W polu pracują dwie chłopki, Oluchna i Pietrucha. Obie są zmęczone, ponieważ pracują od świtu, a zbliża się południe i pora obiadowa. Zwłaszcza Oluchna narzeka, że są wykorzystywane i że Starosta wymaga od nich zbyt wiele. Pietruchna karci ją i upomina, że za takie wypominki mogłaby zostać surowo ukarana, gdyby była usłyszana przed Starostę. Sama natomiast zaczyna śpiewać piosenkę o Staroście, w którym porównuje go do Słońca i w ten sprytny sposób przemyca również kilka przytyków i nieprzyjemnych uwag wobec niego. Mężczyzna odbiera to zachowania jako brak zaangażowania w pracę i upomina ostro dziewczynę, przy czym informuje, że na obiad trzeba będzie dzisiaj poczekać trochę dłużej. 

Pietrucha jednak dalej śpiewa piosenkę, zapędzając się coraz dalej. Źle życzy Staroście, ponieważ ten jest brutalny wobec chłopów i skąpi im jedzenia. Życzy mu, by natrafił w swoim życiu na bardzo brzydką kobietę i musiał z nią żyć. Oluchna ucisza koleżankę, lecz Starosta nie ma szansy usłyszeć tych wszystkich złośliwości, ponieważ właśnie zajęty jest dręczeniem i biciem innej chłopki – Maruchny. To tylko potwierdza jego wielką brutalność. Dziewczyny zgadzają się co do tego, by więcej nie próbować go drażnić i zastanawiają się, z czego wynika jego zachowanie. Dochodzą do wniosku, że to musi być efekt mieszkania z jego gospodynią, która podobno rządzi nim i dyryguje jak tylko chce. Starosta w ten sposób odgrywa się światu za swoją nadszarpniętą męską dumę. Gospodyni sama słynęła z brutalności i sama również często wyżywała się na chłopkach. 

Dziewczyny zaczynają od raz rozmawiać również o Gospodyni i dochodzą do wniosku, że niechybnie musi być ona czarownicą. Pietruchna znowu zaczyna bezwiednie nucić swoją poprzednią piosenkę, lecz Oluchna jej przerywa. Całą scenę kończy nareszcie Starosta, który wzywa wszystkich pracujących w polu chłopów na upragniony i wyczekiwany posiłek.