Pojawienie się Lisa na asteroidzie B-612 było dla Małego Księcia nie lada zaskoczeniem. Przyjaciel z Ziemi zastał go podczas sprzątania kraterów, co zajmowało mu zdecydowaną większość dnia. Przywitał jednak niezapowiedzianego gościa serdecznie i z ogromną radością. Zachowywał się jak prawdziwy gospodarz, od razu proponując gościnę i wspólny podwieczorek. Chłopiec nie mógł jednak pozbyć się wrażenia, że wizyta zwierzęcia nie wynika jedynie z chęci zobaczenia się z nim. I to nurtowało w tym wszystkim najmocniej.
Lis jak zawsze pozostawał tajemniczy, nie wyjawiając celu swojej wizyty. Jedząc wspólny posiłek, rozmawiali na tematy, które wydawały się Małemu Księciu wręcz śmieszne. Pytał go o powrót, co robił przez ten czas na swojej planecie. Opowiadał więc o codziennych obowiązkach, świadomie unikając tematu Róży. Zwierzę także nie chciało poruszać tego tematu, jakby czekając, aż chłopiec sam zdecyduje się na ten wątek. Róża znajdowała się po dokładnie drugiej stronie planety. Gdy zachodziło tam słońce, robiła się senna i zasypiała. W momencie pojawienia się przyjaciela trwała tam właśnie noc, dlatego czekał z przedstawieniem go, aż ukochany kwiat się obudzi. Nienawidziła ona, gdy ktoś zaskakiwał ją w czasie odpoczynku, przez co nie mogła prezentować swojego piękna tak, jakby chciała. Z tego względu czekał, aż usłyszy drobny szmer jej płatków, wskazujący, że już się przebudziła.
Mały Książę poinformował przyjaciela o zwyczajach ukochanej, w pewien sposób chcąc usprawiedliwić swoją opieszałość w kwestii przedstawienia jej Lisowi. Zwierzę wydawało się doskonale rozumieć, jednak poruszony przez chłopca temat sprawił, że pojawiło się kilka pytań.
- Powiedz mi, drogi przyjacielu, czy jesteś szczęśliwy?
- Ja… nie wiem. – pytanie zaskoczyło gospodarza. Spodziewał się rozmowy o Róży, przez co potrzebował chwili na zastanowienie — Wydaję mi się, że tak. Mam tu wszystko, czego potrzebuję do szczęścia. Mogę obserwować piękne wschody i zachody słońca, zajmować się domem, dbać o ukochaną.
Po tym zdaniu zawiesił głos. Pierwszy raz, choćby w myślach nazwał tak Różę. Był przez to szczęśliwy, ale i przestraszony. Martwił się, że usłyszała to wyznanie. Z ulgą jednak zorientował się, że było tam jeszcze ciemno. Lis przyglądał się mu tajemniczo. Zdawało się, że czekał, aż to Mały Książę znów zacznie mówić. Cisza trwała już dłuższą chwilę, dlatego chłopiec próbował przerwać ją zmianą tematu.
- Lisie, a czy ty jesteś szczęśliwy?
- Jak najbardziej – odparł od razu, choćby bez chwili zastanowienia – Nie mam przecież powodu do smutku. Spotkałem Cię, mogę spędzić z Tobą trochę czasu i widzę, że dobrze się tu miewasz. Jak mógłbym się więc smucić? – zapytał retorycznie.
- Też cieszę się, że Cię widzę – mówił, odkładając dłoń koło jego łapki.
W tym momencie chłopiec usłyszał delikatny zapach i ruch płatków kwiatu. Poprosił przyjaciela o poczekanie, a sam pobiegł do Róży. Podlał ją i zapowiedział odwiedziny, które również ją uradowały. Po chwili uprzejmości, kwiat zaskakująco rozpoczął rozmowę.
- Dziękuję Ci Lisie za przybycie. Tak miło mi oglądać przyjaciela, o którym wiele wspominał. Cieszę się, że mogę Cię poznać.
- Ja również, droga Pani – odpowiedział szarmancko, kłaniając się – Także pragnę podziękować Ci za to, że czynisz Małego Księcia szczęśliwym.
Róża delikatnie się zarumieniła, co nawet dla doświadczonego życiowo Lisa okazało się szokującym doświadczeniem. Kwiat spojrzał na chłopca, który czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Wydawało się, że chciałby coś powiedzieć, jednak powstrzymuje się przed dodatkowymi słowami. Po chwili ciszy zapowiedział, że musi oczyścić jeszcze jeden krater i zostawił rozmówców samych.
- Różo, powiedz mi, czy zależy ci na tym chłopcu? – zapytał konspiracyjnie Lis.
- Zależy mi – odpowiedziała po krótkiej pauzie – Ta podróż go odmieniła. Dojrzał, stał się wspaniałym człowiekiem. I umie zadbać o siebie. Przez to ja przy nim zmieniam się na lepsze.
Lis pokiwał głową ze zrozumieniem. Resztę czasu milczeli. Gdy chłopiec pojawił się na horyzoncie, zwierzę ruszyło w jego stronę.
- Czas na mnie, przyjacielu – powiedział Lis – Widzę, że jesteś szczęśliwy, co raduje ogromnie moje serce. Zmieniłeś się na lepsze. Ona także dojrzała, zależy jej na Tobie. Bądź zdrów i odwiedź jeszcze kiedyś Ziemię.
Mały Książę zapewnił go o planach odwiedzin i zaczął czule żegnać przyjaciela. Jego widok sprawił mu dużo radości, a wizyta uświadomiła, jak zależy mu na Róży. To było jego szczęście, jego wyjątkowa miłość. I właśnie to sprawiało, że chciał być przy niej wiecznie.