Kwestia sprawiedliwości przewija się przez myśl ludzką, odkąd tylko człowiek zaczął żyć gromadnie. Aby taka koegzystencja mogła przebiegać harmonijnie, musiało pojawić się pojęcie sprawiedliwości. Dobre czyny musiały być nagradzane, a złe karane. Takie myślenie zostawiło swoje ślady w najwcześniejszych wierzeniach antycznych, żeby mogły sprawiać wrażenie naturalnych i pochodzących od bogów, a przez to niezaprzeczalnych. Rzeczywiście w różnego rodzaju mitologiach, a później także religiach, motyw winy i kary jest jednym z motywów niezaprzeczalnie wiodących.
W mitologii greckiej zwłaszcza wie opowieści zasługują na uwagę, jeśli chodzi o tematykę winy i kary. Pierwsza z nich to historia Prometeusza, tytana, twórcy gatunku ludzkiego, który na prośbę Zeusa stworzył ludzi jako rasę niewolników. Później jednak tak ukochał swoje stworzenie, że wykradł z Olimpu boski ogień i ofiarował go ludziom, dzięki czemu ci stali się niezależni od bogów i nie musieli już niewolniczo pracować. Zeus wściekł się za zdradę Prometeusza i za karę przykuł go do skał Kaukazu, gdzie wielki jastrząb miał mu w nieskończoność wydziobywać wciąż odrastającą wątrobę.
Druga historia dotyczy Syzyfa, ulubieńca bogów, który często – co wyjątkowe dla śmiertelnika – gościł na olimpijskich ucztach. Zeus nieopatrznie pod wpływem nektaru dzielił się z nim swoimi tajemnicami, a Syzyf wydał je kiedyś na ziemi. Zeus nie był w stanie wybaczyć takiego zachowania, a Syzyf z jego ulubieńca stał się w moment najbardziej znienawidzonym wrogiem. Syzyf przez długi czas unikał konfrontacji, lecz w końcu Zeusowi udało mu się go dopaść, a wtedy skazał go na najbardziej dotkliwą z kar. Od tej pory Syzyf miał przez wieczność wtaczać pod górę ciężki głaz, który zawsze tuż przed szczytem wymykał mu się z rąk tak, że całą pracę trzeba było zaczynać od początku. Jak więc widać, w mitologii tylko niektóre kary odnosiły się do rzeczywistych win, inne były wynikiem zawiści lub zemsty wściekłego boga. Wszystko to daje nam do zrozumienia, że niejednokrotnie w życiu jesteśmy karani, cierpimy za rzeczy, których nie potrafimy sobie uświadomić. Być może wówczas padamy właśnie ofiarą kaprysu „sił wyższych”.
Odpowiednia kara za przewinienia to temat, którym zajmowali się i zajmują nadal również współcześni pisarze. Najsłynniejszym jest oczywiście Fiodor Dostojewski, który w swojej Zbrodni i karze w genialny sposób sportretował psychikę człowieka, który najpierw dopuszcza się okrutne zbrodni, a potem przechodzi cały proces duchowy, który doprowadza go do przyznania się do winy, wzięcia na siebie odpowiedzialności i oczyszczenia swojego sumienia poprzez odbycie kary.
Rodion Raskolnikow zamordował dwie kobiety z bardzo niskich pobudek, myśląc, że jest człowiekiem lepszym od nich, co daje mu prawo decydować o ich życiu. Okazało się jednak, że ten młody i ubogi student przeliczył się, jeśli chodzi o swoje siły psychiczne, ponieważ wyrzuty sumienia spadły na niego z mocą, której nie był w stanie przewidzieć. Doprowadzony na skraj obłędu, spotkał na swojej drodze Sonię, młodocianą prostytutkę i tylko dzięki jej zrozumieniu i miłości dał się przekonać, że przyznanie się do winy i odbycie kary (pokuty) jest jedyną drogą powrotu do jakkolwiek normalnej i spokojnej egzystencji. Raskolnikow na własnej skórze doświadczył więc, że odbycie kary jest nie tylko gwarancją komfortu społecznego (obywatele mają poczucie większego bezpieczeństwa, bo zbrodnia spotkała się z konsekwencjami), lecz przede wszystkim szansą na oczyszczenie własnego sumienia i dalsze życie w spokoju.
Jak widać motyw winy i kary ma bardzo wiele oblicz w zależności od rozpatrywanych czasów, czy utworów, w których się pojawia. Pewnym jest, że literatura w każdych czasach promuje model, w którym nie ma zbrodni, która pozostanie bez kary, chociaż kara ta nie zawsze ma wymiar systemowy, często występuje i odbywa się tylko w głowie człowieka, który dopuścił się jakiegoś strasznego czynu, ale z jakichś względów nie został na tym przyłapany. Wówczas należy ufać, że karę swoją odbędzie w inny sposób.