Jak pisać o jesieni? Dorota Gellner w swoim wierszu „Jesienny pociąg” zaprasza nas do podróży tytułowym środkiem lokomocji, który zabiera nas w jesień, a nawet – sam jest jesienią.
Jesienny pociąg – analiza i środki stylistyczne
Autorka tworzy baśniową aurę, dokonując literackiej transformacji pociągu, który niby jeszcze jedzie po szynach, ale zamiast kół ma kalosze, a nad głową trzyma parasol. A zatem została zastosowana personifikacja. Można ją jeszcze zaobserwować we fragmencie: „sapiąc głośno”. Pociąg przestaje być bezdusznym przedmiotem, bo ożywa. To wrażenie zostaje wzmocnione przez zastosowanie animizacji. Każdą zwrotkę otwiera czasownik: „stoi”, „rusza”, „pędzi”, „zatrzymał”, który świadczy o ożywieniu środka lokomocji. Pociąg wydaje się niezależny od działań człowieka. Sam decyduje o tym, kiedy ruszyć, a kiedy się zatrzymać. Choć zdaje się, że człowiek również znalazł miejsce w jego wnętrzu: „Ktoś w pociągu drzwi uchylił”. Jest to jednak tylko pasażer, nieobdarzony mocą sprawczą.
Poza tym całe wnętrze pociągu żyje. Rosną w nim grzyby, można odnaleźć liście, kasztany, żołędzie, o czym informuje nas autorka, stosując wyliczenia. Nie przypomina już maszyny, choć ma wagony, tylko las. W magicznym pociągu odnajdujemy jeszcze inne dary jesieni: bukiet jarzyn czy jabłko. Tymczasem „za oknami deszcz mu gra” – ponownie zastosowana personifikacja wskazuje, że nie tylko pociąg ma w sobie ludzkie cechy, ale też otaczająca go przyroda. Świat natury w wierszu Gellner zdaje się zatem nie tylko tętnić życiem, ale też być świadomym tego życia. Nie dowiadujemy się jednak, dokąd jedzie pociąg. Pierwsza zwrotka kończy się pytaniem retorycznym: „dokąd z nimi jechać będzie?”, na które nie otrzymujemy odpowiedzi. Ostatnia zwrotka zaczyna się wykrzyknieniem: „O, zatrzymał się na chwilę!”. Kto zawołał? To reakcja podmiotu lirycznego, który ujawnia się w ostatniej strofie przez zaimek „naszą”: „i potoczył w naszą stronę”. A zatem mamy do czynienia z podmiotem zbiorowym i liryką bezpośrednią.
Jesienny pociąg – interpretacja
Wiersz o jesieni
Pierwszym ze sposobów interpretacji wiersza jest potraktowanie go jako zwykłego wiersza o jesieni. Mamy przecież wszelkie symbole jesieni takie jak jabłka, liście, grzyby czy kasztany. Na półce leży bukiet jarzyn. A na zewnątrz pada deszcz. Jesień nie została jednak upersonifikowana w postać pięknej kobiety z koszem darów, którą znamy z dziecięcych wierszyków. Jest pociągiem, który ma kalosze i parasol. Porywa swoich pasażerów w magiczną przestrzeń swego wnętrza i wiezie przez pola oraz lasy w kierunku jesieni.
Wiersz o przyrodzie
Pisanie o przyrodzie nie jest niczym nowym w literaturze. Horacy czynił z górskich widoków wstęp do rozważań nad filozofią życia, a Jan Kochanowski uwielbiał zasiadać pod lipą, bo tylko natura mogła dać ukojenie rozedrganemu sercu. Adam Mickiewicz czy Juliusz Słowacki natomiast ożywili przyrodę, nadając jej ludzkie cechy, czy to w postaci Świtezianki, czy Goplany. W tym tropie interpretacyjnym Gellner operuje znanymi na zabiegami. Personifikuje rzeczywistość – deszcz, pociąg, aby wprowadzić baśniowy charakter i ukazać magię codzienności.
Wiersz o życiu
Nie sposób jednak nie zauważyć, że tytułowy pociąg odgrywa tu niemałą rolę interpretacyjną i stanowi słowo-klucz do dalszych badań literackich. Pociągi w literaturze pojawiły się wraz z ich wynalezieniem i przypada to na okres polskiego pozytywizmu. Twórcy tacy jak Bolesław Prus przenosili akcję nawet kluczowych scen swoich powieści („Lalka„) do tych środków lokomocji, dając wyraz swojej fascynacji nowinką techniczną, ale też kierując interpretację na nowe tory. Wszak człowiek w pociągu to człowiek w drodze. Podróżnik. Homo viator, którego znamy od czasów starożytności, kiedy to Odyseusz przez 10 lat nie mógł wrócić do swojej Itaki. Topos człowieka w drodze to tak naprawdę ukazanie ludzkiego życia. Od narodzin do śmierci jesteśmy wędrowcami, którzy poznają świat, doznają go, uczą się i szukają celu. W takim odczytaniu wiersz Doroty Gellner jest opowieścią o podróży, jaką jest życie. Człowiek jest w ciągłym ruchu. Jedzie w nieznane. Jesień jest tylko przystankiem na drodze zwanym życiem.
Wiersz o przemijaniu
Gdyby jednak przyszło nam się skupić na samej jesieni, to okazałoby się, że „Pociąg jesienny” jest wierszem o przemijaniu. Wszak jesień od czasów starożytnych utożsamiana jest z okresem późnej dojrzałości człowieka. Nie bez przyczyny mówimy: „jesień życia” na określenie starości. Analogicznie wiosna oznacza narodziny, budzenie się do życia, lato – pełnię sił fizycznych i intelektualnych, a zima – obumieranie i śmierć. Na tym polega cykliczność przyrody i wpisana w nią linearność bytu ludzkiego. Wtedy wiersz Gellner jawi się nie tylko jako opowieść o życiu człowieka, ale też o jego starości, odchodzeniu, przemijaniu. Nie ma tu jednak poczucia straty czy smutku. Utwór jest pogodny w wymowie, tak jak wielu ludzi jest pogodzonych z własnym przemijaniem. Zastanawiająca jest wymowa ostatniej zwrotki – ktoś potoczył jabłko w kierunku podmiotu lirycznego. Na wyższym poziomie interpretacji, jabłko przestaje być tylko symbolem jesieni. Jego znaczeniowa natura jest znacznie szersza. Wszak jabłko pochodzi z biblijnego drzewa poznania dobra i zła. Jest symbolem kuszenia, na które został wystawiony człowiek. Ale też jest symbolem raju, z którego pochodzi. Czyżby zatem to jabłko rzucone pod nogi jest zaproszeniem do edenu?