Pogrzeb kapitana Meyznera – interpretacja

Juliusz Słowacki (1809 – 1849) był prekursorem romantyzmu, zajmował się głównie pisaniem poezji i dramatów, w jego dorobku spotkać można również powieści poetyckie i epistolografie. W swoim krótkim życiu zdobył wielką sławę, nie tylko w Polsce, a także poza jej granicami, między innymi we Francji. Po śmierci został uznany za jednego z Wielkich Wieszczów Narodowych, a jego szczątki po prawie osiemdziesięciu latach zostały sprowadzone z Cmentarza Montmartre w Paryżu i pochowane na Wawelu w Krakowie.

Zarys historyczny powstania wiersza Pogrzeb kapitana Meyznera

Kapitan Józef Meyzner to postać do która nie miała łatwej egzystencji jeśli spojrzeć na historię jego 38 – letniego życia. Otóż, znany był on głównie z poczynań spiskowych i uczestnictwa w Powstaniu Listopadowym w latach 1830 – 31 jako kapitan pułku dziewiątego, a na emigracji w Paryżu widziany był również jako poeta utworów w stylu klasycystycznym w których skupiał się na tematyce religijnej i patriotycznej. Walcząc o dobro kraju polskiego bronią i słowem został za to ukarany, udało się mu uniknąć kary śmierci, za to następnie uznany został za wiecznego banitę. 

Zmarł śmiercią niespodziewaną, bo pomimo chorób płuc i ogólnie złej kondycji zdrowia, które długo się ciągnęły, to jego kres został spowodowany zatruciem się lodami, po czym zmarł w szpitalu prawie anonimowo i gdyby nie ingerencja kilku emigrantów zostałby całkowicie zapomniany. 

O tym właśnie jest ten wiersz, który poświęcił jego osobie z wyrazami wielkiego szacunku, Juliusz Słowacki.

Pogrzeb kapitana Meyznera – analiza wiersza i środki stylistyczne

To utwór poetycki napisany w formie wiersza, jest on podzielony na dziewięć strof z których każda liczy sobie 6 wersów. 

Wydźwięk wiersza jest refleksyjny, a poeta używa tutaj określenia „my”, więc to przykład liryki w której przemawia podmiot zbiorowy. Przedstawia on tutaj trudną sytuację w której uczestniczy większa ilość osób, o czym świadczy na przykład słowo „wzięliśmy” w pierwszym wersie utworu, z którego dowiadujemy się o przejęciu trumny głównego bohatera utworu, Józefa Meyznera. Podkreśla podmiot liryczny nagłą śmierć tego człowieka i niespodziewaną, a także podkreśla fakt iż został on nieadekwatnie potraktowany do swojej rangi którą pełnił czyli roli zasłużonego kapitana.

Podmiot liryczny podkreśla również stosując pytanie retoryczne niedorzeczność sytuacji jaką jest nagła śmierć Meyznera („Czy on pomyślał wtenczas, że tak skona?!”), co dodatkowo podkreśla nastrój wiersza, który jest pełen smutku, niedowierzania i żalu. 

Autor stosuje w wierszu rymy, które nadają pewien rytm tej opowieści i powodują, że równie dobrze brzmiałaby ona z podkładem odpowiedniej żałobnej melodii dla podkreślenia jej przesłania i znaczenia.

Poeta używa również innych środków stylistycznych dla podkreślenia tej ważnej sytuacji, która jednak nie odbywa się w sposób w jaki powinna, a są to powtórzenia czyli anafory ( „i mogiły”, „i przyszły”, „i otworzyli”, „i rzekli”, i płachtę z głowy” itd.), litera „i” sprawia wrażenie większej dosadności wydarzeń które mają tutaj miejsce.

Pojawiają się epitety („biedną trumnę”, „szpitalna jędza”), które wyolbrzymiają jeszcze bardziej tą niepojętą dla podmiotu lirycznego sytuację, a także wykrzyknienia ( „Niechej nas przecie widzą, gdy konamy!”), sprawiające wewnętrzną niezgodę i niewiarę w fakt jakim jest taka śmierć przyjaciela i bohatera za jakiego był postrzegany wśród swoich, Józef Meyzner.

Pogrzeb kapitana Meyznera – interpretacja wiersza

Autor wiersza już od początku nawet nie stara się wprowadzać czytelnika w sposób delikatny do sytuacji którą zamierza opisać w utworze. W pierwszych wersach dowiadujemy się więc o trumnie głównego bohatera oraz stosunku jaki ma podmiot liryczny do tego wydarzenia. Od razu widać jego wzburzenie emocjonalne i niedorzeczność zaistniałej sytuacji.

„Wzięliśmy biedną trumnę ze szpitalu,
Do żebrackiego mieli rzucić dołu;
Ani łzy jednej matczynego żalu,
Ani grobowca nad garstką popiołu!”

Uznaje, że „o mały włos” nie zdarzyła się tragedia, bo ciało kapitana mogło zostać pochowane w zbiorowej mogile, tam gdzie grzebani byli bezdomni i nędzarze, a kapitan przecież powinien mieć pogrzeb godny swoich zasłużeń, co oczywiście zostało podkreślone w tekście.

„Wczora był pełny młodości i siły —
Jutro nie będzie nawet — i mogiły.
Gdyby przynajmniej przy rycerskiej śpiewce
Karabin jemu pod głowę żołnierski!”

Co więcej, autor uważa że jego śmierć jest zbyt prosta i zwykła, że na szpitalnym łóżku umiera jak zwykły człowiek, zamiast godnie i z przeznaczeniem jakie pełnił, od kuli karabinu czy ciśnięcia mieczem, o czym czytamy w kolejnych wersach poematu.

Następnie, w czwartej zwrotce zaczyna ponownie opisywać sytuację zaistniałą w domu pogrzebowym, kiedy to przychodzi czas rozpoznania zwłok zmarłego, a osoby tam pracujące odsłaniają twarz kapitana i okazuje się że to właśnie przyjaciel przybyłych osób. Wygląd zmarłego jest dla nich smutny i tragiczny, więc proszą o natychmiastowe jego zasłonięcie.

Pojawiają się tutaj elementy dialogu, który być może miał wtedy miejsce, a może został zastosowany tylko w zamierzeniu zaznaczenia ról, które odgrywają w utworze postacie. Rozmawiają one między innymi o dalszych losach ciała zmarłej osoby, a rodacy nie mogą pozwolić na los który sugerują pracownicy domu pogrzebowego. Bliscy Meyznera postanawiają wykupić ciało swojego przyjaciela by wyrazić szacunek dla jego osoby i godnie uczcić jego śmierć.

„Więc ów młodzieniec, męki czując szczere,
Wydobył złoty jeden pieniądz drobny
(…)
Więc ów młodzieniec, męki czując szczere,
Wydobył złoty jeden pieniądz drobny”

W przedostatniej zwrotce poeta ponownie podkreśla to, że zmarły był ważną osobistością i zasługuje na godny pogrzeb, był on przecie kapitanem pułku i dowodził sporą liczba osób.

Ostatnia zwrotka jest odwołaniem do Boga, w której autor prosi o to by więcej takie sytuacje nie miały miejsca i by chociaż zapalił…

…” przynajmniej na śmierć naszą — słońce!
Niechaj dzień wyjdzie z jasnej niebios bramy,
Niechaj nas przecie widzą — gdy konamy!” 

Dodaj komentarz