Streszczenie szczegółowe
Tom 1
1. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek?
Akcja utworu rozpoczyna się na początku roku 1878. Scena wprowadzająca fabułę przedstawia opinie warszawskiego mieszczaństwa na temat Stanisława Wokulskiego, który przejąwszy po zmarłej żonie spory majątek (wart trzydzieści tysięcy rubli) wyjechał, by wzbogacić się jako dostawca na wojnie tureckiej. Krok ten postrzegany jest przez nich jako bardzo ryzykowny, gdyż zdobywanie pieniędzy na tej drodze bywa niebezpieczne i rzadko się udaje, w dodatku pozostawiony bez opieki sklep może podupaść. W rozmowie Deklewskiego, Węgrowicza i Szprota zarysowuje się także dotychczasowa biografia Wokulskiego. Jako młody chłopiec służył w należącym do Hopfera sklepie połączonym z restauracją. Pragnął studiować, dlatego uczył się po godzinach, mimo nieprzychylności otoczenia. Sensacją dla wszystkich był fakt, że w końcu stał się studentem warszawskiej Szkoły Głównej. Jednak po niespełna roku rzucił naukę i wziął udział w powstaniu styczniowym, wskutek czego został zesłany na Syberię. Gdy po kilku latach wrócił do kraju, nie mógł znaleźć pracy. Mając ku temu okazję, by polepszyć swoją sytuację materialną, ożenił się z wdową po Janie Minclu, która zmarła po zaledwie kilku latach od ślubu. Tym oto sposobem majątek wypracowany przez dwa pokolenia tej rodziny Minclów stał się jego własnością. W końcu rozdziału narrator informuje także o tym, że Wokulski być może rzeczywiście by zbankrutował, gdyby sklepu nie doglądał jego przyjaciel i zastępca, Ignacy Rzecki.
2. Rządy starego subiekta
Rozdział ten przedstawia starego subiekta, czyli Ignacego Rzeckiego: narrator opisuje jego wygląd, porządek dnia i zwyczaje. Rzecki jest oddany ideologii napoleonizmu. W przeszłości brał udział w Wiośnie Ludów. Od kilkudziesięciu lat zajmuje niewielkie mieszkanie przy sklepie. Jako sumienny i obowiązkowy pracownik firmy wymaga tego samego od swoich podwładnych. Są nimi wyłysiały Lisiecki, mizerny antysemita Klejn i uwielbiany przez kobiety Mraczewski. W spędzanych w pojedynkę chwilach Rzecki umila sobie czas, bawiąc się należącymi do sklepu mechanicznymi zabawkami. Snuje wówczas refleksje na temat ludzkiego życia. Rzecki jest człowiekiem samotnym. Nie ma rodziny. Na co dzień towarzyszy mu tylko jednooki pies Ir. Dotkliwie odczuwając brak rozmówców, postanawia pisać pamiętnik.
3. Pamiętnik starego subiekta
Stary subiekt wspomina swoje dzieciństwo. Za sprawą ojca, najpierw żołnierza, a później woźnego w Komisji Spraw Wewnętrznych, od najmłodszych lat wyznawał idee napoleonizmu i walk niepodległościowych. Mieszkali wraz z ciotką na Starym Mieście. Mimo że żyli skromnie, Ignacy czuł się tam szczęśliwy. Po śmierci ojca Rzeckiego przyjaciel ich rodziny, pan Raczek, ożenił się z jego ciotką. Zgodnie ze swoją wolą mały wówczas Ignaś oddany został na naukę do sklepu Jana Mincla. Ten spolszczony Niemiec nie tylko sumiennie przygotowywał podopiecznych, swoich synowców Jana i Franca oraz Rzeckiego, do zawodu subiekta, ale także był ich wychowawcą. Choć nie stronił od kar cielesnych, wpoił im poczucie obowiązku i szacunku dla pracy. Po śmierci starego Mincla, Jan ożenił się z Małgorzatą Pfeifer. Ta sama kobieta niebawem wyszła za mąż za Wokulskiego.
4. Powrót
Rzecki jest w radosnym nastroju, ponieważ po ośmiu miesiącach nieobecności ma wrócić jego najlepszy przyjaciel, Stanisław Wokulski.
Śpiew i grę na gitarze rozradowanego Ignacego przerywa jego niespodziewane wejście. Stach wyjechał na wojnę rosyjsko-turecką, by wzbogacić się na niej jako dostawca. Obracając trzydziestoma tysiącami rubli, przywiózł ze sobą astronomiczną, dziesięciokrotnie wyższą sumę pieniędzy. Pytając Rzeckiego, który kierował pod jego nieobecność sklepem, o ruch w interesie, najbardziej zainteresowany jest tym, że na liście dłużników figuruje kobieta będąca przedmiotem jego zainteresowania, Izabela Łęcka i jej ojciec, Tomasz. Z rozmowy wynika, że Stanisław nie wyjechał na wojnę tylko w celu powiększenia majątku: chciał udowodnić sobie i innym, że nie żeruje na pracowitości Minclów oraz zdobyć wyższą pozycję społeczną, by zbliżyć się do arystokratki, w której się zakochał.
5. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
W rozdziale tym przedstawieni są Łęccy: pan Tomasz i jego córka, Izabela. Ta niegdyś licząca się arystokratyczna rodzina jest teraz na skraju finansowej katastrofy. Kilkanaście lat temu, wskutek represji popowstaniowych, Łęcki utracił dużą część majątku. Pozostałe mu pieniądze roztrwonił, nie ograniczając swoich upodobań do bywania wraz z córką na zagranicznych dworach i prowadzenia wystawnego trybu życia. Starając się za wszelką cenę utrzymać swoją wysoką pozycję towarzyską, pozbawił także Izabelę posagu. Teraz postanowił aktywnie uczestniczyć w życiu prowadzącego interesy mieszczaństwa. Narrator opisuje także wygląd i usposobienie Łęckiej. Jej rozmowa z ciotką, hrabiną Karolową odsłania finansową ruinę ich rodziny. Uratować ich może jedynie ona sama, oddając rękę bogatemu mężczyźnie. Ponieważ nie posiada majątku, do wyboru ma tylko dwóch kandydatów, dużo starszych i budzących w niej odrazę – marszałka i barona.
6. W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
Izabela dowiaduje się, że Wokulski odkupił jej wartościową pamiątkę rodzinną, srebrną zastawę stołową. Dochodzi do wniosku, że czyni on także szereg innych zabiegów, by móc się do niej zbliżyć: podejrzewa, iż stał się właścicielem weksli jej ojca, umyślnie przegrywa z nim w karty, gdyż chce uzależnić ich finansowo od siebie, przypuszcza, że przekazał dużą sumę dla Towarzystwa Dobroczynności w celu zwrócenia na siebie jej uwagi, domniemywa także, jaki mógł być prawdziwy cel jego wyprawy na wojnę. Łęcka, jako arystokratka będąca przedmiotem zainteresowania galanteryjnego kupca, czuje się upokorzona.
7. Gołąb wychodzi na spotkanie węża
Izabela, mając do dyspozycji powóz hrabiny Karolowej, postanawia odwiedzić sklep Wokulskiego pod pretekstem kupienia rękawiczek.
Nawiązuje z nim rozmowę na temat należącej do niej do niedawna, srebrnej zastawy stołowej. Łęcka wyraźnie okazuje swoje zainteresowanie obsługującemu ją Mraczewskiemu. Jego późniejsze uwagi, wyrażające niedwuznaczne intencje wobec niej, stają się potem przyczyną zwolnienia go z pracy (wiadomość tę przynosi kolejny rozdział – wówczas miejsce młodzieńca zajmuje Zięba). Prus po raz pierwszy wprowadza tutaj monolog wewnętrzny Wokulskiego, który obserwując zachowanie Izabeli, zauważa, że jest typową kokietką, niegodną jego uczuć „salonową lalką”: Widocznie przez rok uległem częściowemu obłąkaniu – myślał Wokulski. – Nie było niebezpieczeństwa, nie było ofiary, której nie poniósłbym dla tej osoby i ledwiem ją zobaczył, już nic mnie nie obchodzi. Podczas rozmowy z panem Ignacym Lisiecki przewiduje, że dojdzie do konfliktu pomiędzy ich pryncypałem a Żydami.
8. Medytacje
Zachowanie Łęckiej i Mraczewskiego przyprawiają Wokulskiego o przygnębienie. Udaje się on na Powiśle (wcześniej poproszono go o opinię na temat możliwości zagospodarowania tamtejszych bulwarów). Obserwacja nędzy tej części miasta obnaża niemoc całego społeczeństwa, wyrażoną w przejmującej refleksji bohatera: Oto miniatura kraju – myślał – w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby nakarmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć. Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się, ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce – o nic. Wokulski powraca myślami do mającej miejsce jeszcze przed wyjazdem na wojnę rozmowy ze swym przyjacielem, cynicznym kawalerem, doktorem Michałem Szumanem, który ostrzegł go przed destrukcyjną siłą spóźnionych uczuć. Bohater wspomina swoją wizytę w teatrze, kiedy po raz pierwszy w życiu i od pierwszego wejrzenia – zakochał się. Panna okazała się arystokratką, a on jako kupiec, choć szlacheckiego pochodzenia, nie miał wstępu na salony. Drogę do nich utorować mógł mu tylko olbrzymi majątek. Postanowił więc: Nie być kupcem, albo być bardzo bogatym kupcem. Być co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycznych. Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy – i ściśle trzymał się tego planu. Dzięki współpracy z rosyjskim kupcem Suzinem, którego znał jeszcze z czasów zesłania, uczciwie zdobył astronomiczną sumę trzystu tysięcy rubli. Podczas spaceru spotyka także furmana Wysockiego. Okazuje się, że ten człowiek znajduje się na skraju nędzy, gdyż padł mu koń. Wokulski udziela mu finansowego wsparcia i obiecuje pomóc jego bratu, dróżnikowi kolejowemu, w odzyskaniu posady w Skierniewicach. Stanisław zauważa, że nie zaspokajający na co dzień swoich prymarnych potrzeb ubodzy z Powiśla, nie mają wygórowanych wymagań i w przeciwieństwie do ludzi takich jak on, łatwo ich uszczęśliwić. Jako człowiek wrażliwy na cierpienie i realizator programu swojej epoki, czuje się zobowiązany do udzielenia im pomocy. Zarazem uświadamia sobie swoją winę wobec nich, bo wie, że pieniądze, które wydaje na zabiegi wokół Łęckiej, mogłyby odmienić los wielu rodzin. Ostatecznie jednak dochodzi do wniosku, że pragnie przede wszystkim osiągnąć osobisty cel: Nie jestem Chrystusem, ażeby poświęcać się za całą ludzkość. W końcu tego rozdziału narrator przedstawia także Krzeszowskich, którzy swoim zachowaniem zwracają uwagę otoczenia.
9. Kładki, na których spotykają się ludzie z różnych sfer
Jest Wielki Piątek. Panna Izabela kwestuje wraz z hrabiną Karolową przy grobach. Następnego dnia Wokulski, by zyskać rozgłos, przekazuje dla Towarzystwa Dobroczynności pokaźną sumę pieniędzy.
Nawiązuje też rozmowę z arystokratkami przyjmującymi ofiary. Łęcka, mówiąc po angielsku, złośliwie komentuje jego zachowanie (Wokulski natychmiast postanawia nauczyć się tego języka). Panna prosi, żeby pozwolił Mraczewskiemu wrócić do pracy. Stanisław, który wcześniej był nieugięty, teraz obiecuje, że zapewni mu lepiej płatną posadę, ale w Moskwie. Po odejściu od kwestujących Stanisław ukrywa się w konfesjonale, by bez zażenowania obserwować Izabelę. Jego uwagę zwraca piękna kobieta z córeczką, w której jak sam stwierdza, mógłby się zakochać, gdyby jego serca nie zajmowała Łęcka. Zauważa także zapłakaną i żarliwie modlącą się prostytutkę. Postanawia zainteresować się jej losem. Po wyjściu z kościoła przychodzi wraz z nią do mieszkania Rzeckiego. Tam namawia ją, by zerwała ze swym dotychczasowym życiem, proponując jej pomoc. Wręcza pannie list polecający do sióstr magdalenek, prowadzących dom dla upadłych dziewcząt, i zobowiązuje się do spłacenia jej długów. W niedzielę Wokulski przybywa na uroczyste śniadanie wielkanocne urządzane przez Karolową. Obecni na nim przedstawiciele „wyższych sfer” okazują mu duże zainteresowanie. Coraz bardziej realny wydaje się plan Wokulskiego, dotyczący założenia i stania na czele spółki do handlu ze Wschodem, która miałaby obracać pieniędzmi arystokracji. To przedsięwzięcie ma pozwolić mu na aktywniejsze uczestnictwo w życiu ludzi ze środowiska Izabeli. Choć Stanisław doskonale wie o tym, że arystokraci to zwykli pasożyci i próżniacy, żerujący na niedoli ludzi potrzebujących pomocy, ich świat kusi go swoim urokiem. Wokulski rozmawia z prezesową Zasławską, która przed laty nieszczęśliwie, choć ze wzajemnością kochała jego wuja, jednak przesądy klasowe i wysokie pochodzenie nie pozwoliły jej na życie u jego boku. Podczas powrotu ze „święconego” Wokulski obserwuje zabawę ludową i śmiałka, któremu udało się wejść na szczyt wysokiego słupa, za co otrzymał w nagrodę garnitur. Zauważa, że triumf tego człowieka trwa zaledwie chwilę i publiczność zapomni o nim, zanim na dobre stanie się zwycięzcą. Rozgrywające się na jego oczach widowisko odbiera jako metaforę własnego życia.
10. Pamiętnik starego subiekta
Rzecki wspomina swoje losy żołnierza – udział w Wiośnie Ludów i śmierć towarzyszącego mu przyjaciela, Augusta Katza, który nie wytrzymał napięcia psychicznego, wywołanego przegranymi bitwami i popełnił samobójstwo. Po kapitulacji Rzecki tułał się po Europie. Był we Francji, Włoszech, Niemczech i Anglii. Żył na skraju nędzy, bardzo tęskniąc za krajem. Po odsiedzeniu w Zamościu kary więzienia, dzięki pomocy młodego Jana Mincla wrócił do Warszawy. Ten wówczas ożenił się z Małgorzatą Pfeifer (późniejszą żoną Wokulskiego). Następnie stary subiekt wraca do współczesności. Zauważa zmiany, jakie zaszły w zachowaniu Stacha. Ignacy jest przekonany, że pod przykrywką lekcji języka angielskiego, które Wokulski pobiera u Anglika Collinsa i kontaktów z panią Meliton kryje się zakonspirowana działalność polityczna, choć Mraczewski tłumaczy mu, że taka aktywność pryncypała wskazuje na jego zabiegi wokół Łęckiej. Rzecki pragnie, by jego przyjaciel był szczęśliwy i wynajduje dla niego kandydatkę na żonę, panią Stawską, tę samą, którą Wokulski obserwował w kościele. Autor Pamiętnika… opisuje także zmiany, jakie zaszły w sklepie po przeniesieniu do nowego lokalu i przyjęciu pięciu nowych subiektów, w tym przyjaciela Stanisława jeszcze z zesłania, Żyda Henryka Szlangbauma. Pan Ignacy zaniepokojony jest wzrastającymi wśród Polaków nastrojami antysemickimi. Relacjonuje również swoją wizytę u Szumana. Doktor uważa, że poczynania Wokulskiego prowadzą do zguby i przewiduje jego rychłą katastrofę. Sprzeczności w jego zachowaniu tłumaczy słowami: Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z roku siedemdziesiątego.
11. Stare marzenia i nowe znajomości
Narrator przedstawia swatkę, inicjującą „przypadkowe” spotkania Wokulskiego z Łęcką, panią Meliton.
Ta niegdyś atrakcyjna i ciesząca się powodzeniem kobieta, przeżywszy zawód miłosny, oddała rękę sporo starszemu od siebie i nadużywającemu alkoholu guwernerowi. Po jego śmierci, pełna rozczarowań, postanowiła ułatwiać innym zawieranie znajomości. Stało się to jej sposobem zarabiania na życie. Zaaranżowane przez nią spotkanie z Izabelą nie dochodzi do skutku, ponieważ Wokulskiego odwiedza Książę i zabiera go na posiedzenie osób zainteresowanych spółką do handlu ze Wschodem. Tam Stanisław umiejętnie odpiera zarzuty ludzi, którzy mają do niego niesłuszne pretensje o to, że rujnuje lokalny przemysł i handel. Tłumaczy im, że polska gospodarka i tak znajduje się w rękach obcokrajowców. Wielu ze zgromadzonych decyduje się na przyłączenie do spółki, choć ludzie ci nie mają elementarnej wiedzy na temat praw rządzących rynkiem. Narrator prezentuje również postać Księcia ubolewającego nad niedolą kraju. Arystokrata przedkłada jednak teoretyczne rozważania nad konkretne działanie. Wokulski poznaje tutaj także Juliana Ochockiego. To jego niedawno obserwował z zazdrością, myśląc że stara się o rękę Łęckiej. Ów człowiek jest młodym, dwudziestoośmioletnim, początkującym wynalazcą. Po zakończeniu posiedzenia wychodzi razem ze Stanisławem na spacer. Wyraża wówczas swój podziw dla jego dokonań i zwierza mu się ze swoich rozterek: o rozpacz przyprawia go świadomość tego, jak niewiele osiągnął pomimo wytrwałej pracy. Wokulski dostrzega w jego osobowości rysy własnego charakteru. Stwierdza, że przypomina mu on samego siebie, jakim był do czasu, gdy zakochał się w Łęckiej. Dochodzi do wniosku, że kierunek, w którym sam zmierza, wiedzie go do zdrady ideałów młodości, dlatego też uznaje wyższość Ochockiego nad sobą. W drodze do domu Wokulski natyka się na lokalnych rzezimieszków. Pozostaje wobec nich bierny i po raz pierwszy wyraża swoje pragnienie śmierci. Ci jednak ostatecznie pozwalają mu odejść.
12. Wędrówki za cudzymi interesami
Wokulski, dowiedziawszy się od pani Meliton o zaplanowanej za kilka dni licytacji kamienicy Łęckich, decyduje się ją nabyć po zawyżonej cenie, by zapewnić posag pannie Izabeli. Postanawia przystąpić do aukcji za pośrednictwem podstawionych, podbijających cenę osób. Przy pomocy zajmującego się nieuczciwymi interesami zubożałego arystokraty Maruszewicza kupuje także od Krzeszowskiej klacz wyścigową. Robi to po to, by sprawić radość Izabeli, która nie chce, by koń triumfował jako własność baronostwa.
13. Wielkopańskie zabawy
Wokulski wystawia swoją klacz w wyścigach. Czyni wszystko, co w jego mocy, żeby zwyciężyła (np. dobrze opłaca dżokeja), choć jej wygrana, jako zdecydowanie najlepszej spośród innych, jest i tak przesądzona. Tak też się dzieje. Stanisław triumfuje, choć słyszy niepochlebne opinie, odnoszące się do niego jako kupca, biorącego udział w rozrywkach zarezerwowanych dla arystokracji. Dochodzi do sprzeczki pomiędzy nim a baronem, w wyniku której wyzywają się oni na pojedynek. W tym humorystycznie przedstawionym „starciu” przegrywa Krzeszowski, ponosząc szkodę w postaci utraty zęba. Tymczasem Wokulski coraz więcej traci w oczach opinii publicznej: wielu arystokratów zaczyna rezygnować z inwestowania pieniędzy w jego spółkę, gdyż uważa, że branie przez niego udziału w wielkopańskich zabawach i bezmyślne trwonienie majątku świadczy o tym, iż jest nieodpowiedzialny. Jednak ci sami ludzie, jako ci „z wyższych sfer” uzurpują sobie prawo do postępowania w taki właśnie sposób. Stanisław nie zważa jednak na te opinie, gdyż w wielką radość wprawia go zaproszenie na obiad do Łęckich.
14. Dziewicze marzenia
Izabela rozmyśla o Wokulskim. Nie czuje już wobec niego odrazy. Uznaje go za człowieka nieprzeciętnego, którego osobowości nie można określić za pomocą żadnego schematu.
Nie oznacza to jednak, że uważa się za gotową do oddania mu swojej ręki: jest w stanie pozwolić mu co najwyżej na to, by został jej powiernikiem czy przyjacielem. Wyobraża go sobie jako mężczyznę, który kochając ją miłością idealną, wyszuka dla niej kandydata na męża, będzie opiekować się jej przyszłą rodziną, a w razie jej śmierci popełni samobójstwo. W takim nastroju decyduje się go bliżej poznać i postanawia zaprosić go na obiad.
15. W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność, a w jaki rozsądek
Wokulski jest bardzo podekscytowany zaproszeniem Łęckich. Starannie dobiera strój, zastanawia się także nad tym, jak powinien się zachowywać. Mimo że wydaje się opętany uczuciem do Izabeli, potrafi zdobyć się na trzeźwą ocenę sytuacji.
16. „Ona” – „On” – i ci inni
Przed obiadem Łęcka pochłonięta była marzeniami o romansie z odwiedzającym właśnie Warszawę włoskim aktorem, Rossim, w którym skrycie się zakochała. Pan Tomasz naiwnie jest przekonany, że za pośrednictwem zaproszonego teraz gościa pomnoży swój majątek i odzyska dawną pozycję. Wokulski zobowiązuje się wypłacać mu z góry za każde pół roku procent z pieniędzy, które ma on u niego zainwestować po otrzymaniu ich w formie nadwyżki ze sprzedaży kamienicy i spłaceniu swoich finansowych zobowiązań. Stanisław informuje Łęckich o tym, że planuje wyjechać na wystawę do Paryża. Okazuje się, że oni także chcą ją zobaczyć. Powstaje pomysł wspólnego wyjazdu. Izabela na osobności dziękuje Wokulskiemu za przyjętą przez niego strategię wobec barona. Zwraca się do gościa z prośbą, by wysunął wobec niej żądanie, które spłaciłoby jej dług wdzięczności. Jest to przejaw do perfekcji opanowanej przez nią salonowej gry. Wokulski odpowiada jej następującymi słowami: Proszę o jedno: ażebym mógł służyć pani, o ile mi siły starczą. Zawsze i we wszystkim. Ponadto przekonuje się, że odtąd może częściej ją odwiedzać i spędzać z nią czas.
17. Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
Stanisław w radosnym nastroju wraca do domu. Po drodze wstępuje do swojego sklepu. Okazuje się, że inkasent Oberman zgubił kilkaset rubli. W tajemnicy przed innymi pracownikami pryncypał darowuje mu dług. Wokulski otrzymuje list od Marii, byłej prostytutki, którą jakiś czas temu umieścił u sióstr magdalenek. Teraz, kiedy dziewczyna nauczyła się szyć, postanawia przeprowadzić ją na stancję do Wysockiego i stworzyć jej warunki do podjęcia samodzielnej pracy. Otrzymuje także list od pani Meliton i we wskazanym terminie udaje się do Łazienek. Tam spotyka Łęcką i jej ojca. Po nawiązaniu z nimi niewiele znaczącej rozmowy Izabela proponuje mu wspólny spacer. Szybko jednak wychodzi na jaw jej cel: chce, by Wokulski zorganizował wręczenie kwiatów i klakę dla Rossiego. Ten zapewnia ją, że ów włoski aktor zostanie należycie przyjęty przez publiczność. W spełnieniu tego życzenia mają pomóc mu pracownicy.
18. Złudzenia, przywidzenia i obserwacje starego subiekta
Rzecki nie rozumie zachowania swojego przyjaciela, który coraz bardziej się od niego oddala.
Od przybyłego z Moskwy Mraczewskiego dowiaduje się, że Wokulski nie chce brać udziału w zaproponowanej mu przez Suzina bardzo korzystnej transakcji, ponieważ w tym czasie zamierza wyjechać z Łęckimi. Zgodnie z prośbą Stacha, Ignacy udaje się do teatru, by wręczyć Rossiemu album. Podczas przedstawienia zauważa niepokojące zachowanie przyjaciela, który niczym zahipnotyzowany wpatrzony jest w Izabelę. Następnego dnia Rzecki, przeczytawszy anonim pochodzący najprawdopodobniej od Krzeszowskiej, szkalujący Wokulskiego za jego zamiar kupna kamienicy Łęckich, udaje się na licytację. Dom zostaje sprzedany za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli staremu Szlangbaumowi, mimo że wart był najwyżej siedemdziesiąt tysięcy. Pan Ignacy nie wierzy, że kupiec może występować w imieniu Stacha. Nadal naiwnie uważa, iż za dziwnym zachowaniem jego przyjaciela kryje się zakonspirowana działalność polityczna.
19. Pierwsze ostrzeżenie
Rzecki dowiaduje się od Mraczewskiego, że interes, który proponuje Wokulskiemu Suzin, jest bardzo korzystny. Stary subiekt, rozmawiając ze Stachem, przekonuje go, że nie powinien angażować się w zabiegi wokół Izabeli do tego stopnia, by zaniedbywać interesy. Zwierza się mu także z doświadczonego przed laty zawodu miłosnego. Stanisław uzasadnia swoje postępowanie pragnieniem osobistego szczęścia. Rozmowę przerywa wejście wzburzonego Łęckiego, który do końca naiwnie wierzył, że wynik licytacji jego nieruchomości będzie znacznie wyższy. Zapewnia Łęckim bardzo wysoki procent od kapitałów, choć sam na tym traci. Wokulski obiecuje mu korzystnie ulokować pieniądze, które otrzyma po spłaceniu długów (zapewnia Łęckim bardzo wysoki procent od kapitału, choć sam na tym wiele traci). Opiekuje się panem Tomaszem, gdy ten zasłabł. Łęccy dowiadują się od Krzeszowskiej, kto jest prawdziwym właścicielem ich kamienicy. Izabela, czując się upokorzona i prześladowana przez Wokulskiego, nie waha się mu o tym powiedzieć. Tę wymianę myśli przerywa niespodziewane wejście Starskiego. Panna zaczyna z nim rozmawiać po angielsku. Przedstawia mu Stanisława jako plenipotenta swojego ojca. Urażony Wokulski opuszcza towarzystwo. Postanawia wyjechać do Paryża, ale nie z Łęckimi, tylko w interesach. Pan Tomasz oburzony jest tym, że ktoś zajmujący w hierarchii społecznej pozycję zaledwie kupca może zachować się wobec nich w ten sposób.
20. Pamiętnik starego subiekta
Nagła zmiana decyzji i wyjazd Stanisława zdziwił pana Ignacego. Nadal nie wierzy on, że motorem działań jego przyjaciela jest miłość. Wokulskiego nie ma w Warszawie od dwóch tygodni. Rzecki skrycie za nim tęskni. Przywołuje okoliczności jego wyjazdu. Stary subiekt towarzyszył mu w drodze na dworzec. Okazało się, że tym samym pociągiem ma jechać Starski. Na peronie natknęli się także na Szumana. Po odjeździe Ignacy przeprowadził z nim dłuższą rozmowę na temat Stanisława. Słowa doktora wreszcie przekonały go, że poczynania jego przyjaciela podporządkowane są wyłącznie staraniom o względy Łęckiej i nie kryje się za nimi żadna działalność polityczna, choć Ignacemu z trudem przyszło to zaakceptować. Rzecki wspomina także wizytę złożoną mu przez niejakiego Machalskiego. Wspólnie rozmawiali na temat przeszłości Wokulskiego: jego ambicji naukowych i społecznych, zainteresowania polityką i trudności w zdobywaniu wiedzy. Przy tej okazji Rzecki przywołuje scenę pożegnania Stacha z dawnym sklepem i subiektami Hopfera, którzy chcąc mu na odchodne dokuczyć, zabrali z piwnicy drabinę, wskutek czego zmuszony był wydostać się z niej o własnych siłach. Obraz ten symbolizuje jego wydostawanie się na świat zewnętrzny, poprzedzone zmaganiami z nieprzychylnym otoczeniem.
21. Pamiętnik starego subiekta
Rzecki od rozważań o polityce szybko przechodzi do relacjonowania swojej pierwszej wizyty w kamienicy Łęckich, którą przyszło mu teraz administrować.
Poznaje niektórych jej lokatorów: rządcę i zarazem „wysadzonego z siodła” szlachcica Wirskiego, baronową Krzeszowską, zuchwałych i nie płacących czynszu studentów, a także obiekt swoich głęboko skrywanych westchnień, panią Stawską. Ta młoda, pracowita i szlachetna kobieta to jego zdaniem idealna kandydatka na żonę dla Wokulskiego. Niestety, niewyjaśniona jest jej sytuacja prawna, związana z zaginięciem męża za granicą. Rzecki obiecuje zaangażować Stacha w rozwiązanie tego problemu.
Tom 2
1. Szare dnie i krwawe godziny
Pogrążony w stanie apatii Wokulski dojeżdża do Paryża. Z dworca odbiera go Suzin. Po przybyciu do hotelu rozmawiają na temat interesów. Okazuje się, że Stanisław ma jedynie pomóc mu w dopilnowaniu ich pomyślnego przebiegu. Po odpoczynku postanawia zwiedzić miasto. Choć robi to, by zagłuszyć przykre wspomnienia, dostrzega piękno Paryża. Zauważa, że wszechobecny w nim chaos to tylko pozór, ponieważ jest ono przemyślnie zagospodarowane i ma plan, ma logikę, mimo że przez setki lat budowane było przez ludzi należących do różnych generacji i kultur. W jego oczach znajduje także uznanie tamtejsze prawidłowo ukształtowane społeczeństwo, które tworzone jest przez ludzi potrafiących ze sobą współdziałać. Tym oto sposobem uznaje tę podróż za punkt zwrotny w swoim życiu, u którego podstaw leży jego przekonanie o konieczności poświęcenia się dla dobra ogółu i dostrzeżenie własnej degradacji ideowej: wszakże on, człowiek od zawsze stawiający sobie za cel pracę naukową, jest teraz kupcem i za wszelką cenę stara się pozyskać względy niezdolnej do wyższych uczuć „salonowej lalki”. Zauważa także tragizm swojego położenia: (…) przyszło mu na myśl: na co to on strwonił siły i życie? Na walkę z otoczeniem, do którego nie przystawał. Gdy miał ochotę uczyć się, nie mógł, ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych, ale – chłopców i subiektów sklepowych. Gdy chciał służyć społeczeństwu, choćby ofiarą własnego życia, podsunięto mu fantastyczne marzenia zamiast programu, a potem – zapomniano o nim. Gdy szukał pracy, nie dano mu jej, lecz wskazano szeroki gościniec do ożenienia się ze starszą kobietą dla pieniędzy. Gdy nareszcie zakochał się i chciał zostać legalnym ojcem rodziny, kapłanem domowego ogniska, którego świętość wszyscy dokoła zachwalali, postawiono go w położeniu bez wyjścia. Wokulski uznaje Paryż za miejsce, w którym mógłby rozwijać się bez przeszkód.
2. Widziadło
Do hotelowego biura Wokulskiego przychodzi uczony chemik, profesor Geist. Ów uważany przez wszystkich za szaleńca naukowiec naprowadza go na wybór nowej drogi życiowej. Dostrzega w nim prawdziwego, niezwykle szlachetnego człowieka, który uległ destrukcyjnemu uczuciu, i proponuje mu współpracę. Geist wynalazł metal lżejszy od powietrza. Zamierza oddać go do dyspozycji tylko prawym ludziom i tak stworzyć nową cywilizację. Zachęca Wokulskiego do pracy w swoim laboratorium, ten zaś zachwycony jego badaniami wydaje się gotów przystać na tę propozycję. Po powrocie do hotelu Stanisław przypomina sobie o tomiku poezji Mickiewicza, który niedawno nabył. Czytając jeden z wierszy w pełnej dynamizmu scenie ciska książką w kąt, gdyż uświadamia sobie, dlaczego zawładnęło nim nie rokujące odwzajemnienia uczucie do arystokratki. Przyczyną tego stało się jego dorastanie w wierze w ideały romantyczne, pośród marzeń o miłości wiecznej, czystej i pojmowanej jako „komunia dusz”; konsekwencją czego było poszukiwanie idealnego i nieosiągalnego obiektu westchnień. Jednak zaraz po tym, z uznaniem dla poety zbiera porozrzucane kartki, bo uświadamia sobie, że winę za nieszczęśliwe uczucia odzwierciedlone w poezji Mickiewicza ponosi społeczeństwo. Wokulski, prawie gotów na rozpoczęcie pracy w laboratorium Geista, otrzymuje list od prezesowej Zasławskiej, która zaprasza go do siebie i informuje, że przebywa u niej Izabela.Następuje nagły zwrot akcji. Bohater postanawia natychmiast wrócić do Warszawy.
3. Człowiek szczęśliwy z miłości
Wokulski wyjeżdża do Zasławia. W pociągu poznaje barona Dalskiego, do szaleństwa zakochanego w dużo młodszej od siebie wnuczce prezesowej, Ewelinie Janockiej.
4. Wiejskie rozrywki
W Zasławiu Wokulski może bliżej przyjrzeć się arystokracji spędzającej czas na przejażdżkach konnych, spacerach i innych rozrywkach. Przebywają tam zarówno próżniacy, jak Starski i ludzie prawi i szlachetni, jak Ochocki czy prezesowa Zasławska, opiekująca się starszymi i chorymi ludźmi. Pani Wąsowska, którą poznaje tam Wokulski, nie kryje się z tym, że adorowana przez wielu mężczyzn ma zwyczaj częstego zmieniania swoich kochanków. Dzięki niej Stanisław poszerza swoją wiedzę o kobiecej psychice. Pozbawiony złudzeń stwierdza, że największym powodzeniem wśród dam cieszą się nie romantycy, a znudzeni nadmiarem wrażeń próżniacy w typie Starskiego. Wokulski zaskoczony jest także tym, jak umiejętnie prezesowa zarządza swoim gospodarstwem. Tu po raz pierwszy dostrzega dobrze odżywionych parobków, ich solidnie zbudowane domy i zadbane dzieci.
5. Pod jednym dachem
Na początku rozdziału narrator przywołuje okoliczności, w jakich Stanisław został zaproszony do Zasławskiej. Pewnego razu Łęcka zwierzyła się prezesowej, że niewłaściwie zachowała się wobec Wokulskiego. Już wówczas liczyła się z tym, że może być zmuszona wyjść za niego za mąż: prócz niego jedynym chętnym do pojęcia jej za żonę był tylko marszałek, gdyż baron oświadczył się Ewelinie Janockiej. W takiej sytuacji pani Zasławska postanowiła zaprosić Wokulskiego do siebie i zaaranżować jego spotkanie z Izabelą. Stąd zdziwienie Łęckiej tym, że nieświadomy tego mężczyzna nie wybiega jej na powitanie i spędza czas z innymi kobietami. Wartość Wokulskiego znacznie wzrosła w jej oczach: Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny, ale człowiek, który wracał z Paryża, miał ogromny majątek i stosunki, którym zachwycał się baron, którego kokietowała Wąsowska. Po przyjeździe na miejsce Wokulski początkowo czuje wobec niej dystans. Jednak wyzbywa się go całkowicie pod wpływem opowieści Węgiełka.
6. Lasy, ruiny i czary
Goście prezesowej Zasławskiej wyruszają na grzybobranie. Towarzyszką poszukiwań Wokulskiego jest Izabela. Korzystając z okazji, Stanisław zdobywa się na nieśmiałe wyznanie uczuć. Izabela daje mu nadzieję na ich odwzajemnienie. Następne dni spędzają na wiejskich rozrywkach. Wokulski i Łęcka pod przewodnictwem miejscowego stolarza Węgiełka zwiedzają także ruiny zamku w Zasławiu. Ów człowiek na prośbę prezesowej miał za zadanie wykonać na znajdującym się tam kamieniu napis upamiętniający chwile spędzone dawniej przez nią z ukochanym – stryjem Wokulskiego. Po przedstawieniu efektów swojej pracy Węgiełek opowiada im legendę o śpiącej królewnie. Pod jej wpływem Stanisław zwraca się do Izabeli słowami: Obudzisz się ty, moja królewno?, na co panna pozwala mu w to wierzyć, mówiąc: Nie wiem, może. Wokulski, wyjeżdżając z Zasławia, zabiera ze sobą Węgiełka, by sprawdzić jego przydatność do pracy i – jeśli chłopak okaże się wystarczająco odpowiedzialny – pomóc mu w odbudowaniu warsztatu. Stanisław informuje Ochockiego o projekcie naukowym Geista, nie zdradzając jednak żadnych szczegółów.
7, 8, 9. Pamiętnik starego subiekta
Kolejne trzy rozdziały stanowi Pamiętnik starego subiekta. Rzecki od rozważań o sprawach związanych z polityką szybko przechodzi do relacjonowania opinii i plotek, krążących w Warszawie na temat jego przyjaciela.
Wokulski w oczach mieszkańców tego miasta jest człowiekiem nieuczciwym w interesach. Podobno nosi się z zamiarem sprzedania sklepu i ożenienia z Łęcką. Ponieważ stary subiekt nie uznaje tych niepochlebnych sądów za godne uwagi, postanawia odtąd zapisywać tylko te informacje, które przedstawiają Stacha w pozytywnym świetle. Rzecki w sposób niezwykle humorystyczny opisuje także przebieg procesu o eksmisję studentów, a później, już ze znacznie większą dozą powagi, o kradzież lalki, jaki wytoczyła Stawskiej Krzeszowska, i towarzyszące temu okoliczności. Otóż pani Helena, z trudem utrzymująca swoją matkę i małą Helusię z udzielania korepetycji, podjęła się u baronowej dodatkowej pracy przy porządkowaniu bielizny. Krzeszowska, spostrzegłszy brak lalki należącej niegdyś do jej zmarłej córki, za namową Maruszewicza podała Stawską do sądu, wskazując ją jako sprawczynię tego występku. Proces zakończył się całkowitą kompromitacją baronowej, ponieważ po rozpruciu zabawki wyszło na jaw, że kupiona była w sklepie Wokulskiego, a nie jak wskazywała powódka, u Lessera. Winną zaistniałej sytuacji okazała się służąca, która stłukła, a później ukryła drogą lalkę na strychu. Pan Ignacy od osób trzecich dowiaduje się o planach sprzedaży sklepu Szlangbaumowi. Sporo miejsca w pamiętniku poświęca także swoim próbom wyswatania Wokulskiego z zakochaną w nim Stawską. Choć Stach w trudnych dla siebie chwilach spędza u niej dużo czasu, wysiłki te są daremne – nic nie wskazuje na to, by zajęła ona w jego sercu miejsce Łęckiej. Stary subiekt przestrzega przyjaciela przed usilnym wkupywaniem się w łaski arystokracji, która zamiast okazywać należny mu szacunek, nie waha się go lekceważyć i czynić z niego przedmiot drwin. Dowodem tego jest chociażby boleśnie odczuta przez Wokulskiego, jawna zniewaga towarzyska – doręczenie mu zaproszenia na bal w ostatniej chwili, którego ostatecznie nie przyjął. W końcu tego rozdziału Rzecki przywołuje pełen komizmu obraz eksmisji studentów z kamienicy Krzeszowskiej.
10. Damy i kobiety
Panna Izabela z braku lepszego kandydata na męża decyduje się wyjść za mąż za Wokulskiego. Nie oznacza to jednak, że jest skłonna go pokochać, gdyż małżeństwo z nim jest dla niej jedynie transakcją, która przedłuży żywotność jej wysokiej pozycji towarzyskiej. Łęcka bynajmniej nie zamierza wyzbywać się dla niego swoich upodobań do gier salonowych czy flirtów, ponieważ uważa, że musi on zaakceptować to, co jest nieodłącznym elementem jej natury. Wokulski ma poważne wątpliwości co do słuszności ulokowania swoich uczuć.
11. W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy
Rzecki rozmawia z Szumanem na temat Stacha. Obaj dochodzą do wniosku, że życie ich przyjaciela zmierza ku katastrofie. Według doktora przyczyny tego należy upatrywać w jego marzycielskiej natu