Lubimy o sobie myśleć jako o osobach silnych, szlachetnych, zawsze będących w stanie zachować się w sposób właściwy i sprawiedliwy. Prawda jest jednak taka, że nie możemy być tego pewni, dopóki nie zostaniemy postawieni w naprawdę ekstremalnej sytuacji, w której do głosu dochodzą wielkie emocje, a w nas uwalniane są pierwotne instynkty. Dopiero to, w jaki sposób wówczas będziemy potrafili się zachować, zaświadczy o tym, jakimi jesteśmy ludźmi. Bywały w historii ludzkości momenty straszliwe, które potrafiły sprowadzić ludzi do roli zwierząt i wywrócić jego hierarchię wartości do góry nogami.
Jedną z powyżej opisywanych sytuacji była oczywiście II wojna światowa ze wszystkimi okrucieństwami, jakie za sobą pociągnęła, w tym ze stworzeniem i wieloletnim funkcjonowaniem obozów zagłady, gdzie naziści, a także sowieci, pastwili się nad więźniami, upokarzali ich, wykorzystywali do katorżniczej pracy, a także po prostu eksterminowali. O swoim pobycie w obozie w Oświęcimiu napisał Tadeusz Borowski w zbiorze opowiadań, pt. Pożegnanie z Marią. Jedną z opowiadań, noszące tytuł, Proszę państwa, do gazu jest szczególnie wstrząsające. Opisuje ono moment, kiedy pewna grupa więźniów została zmuszona do pracy przy odbieraniu transportu ludzi, po raz pierwszy trafiających do Oświęcimia.Mieli oni pomagać strażnikom „segregować” przybyszy. Niektórzy z nich mieli trafić do obozu, inni od razu oddawali życie.
Więźniowie przypominają wygłodniałe zwierzęta. Nowy transport jest dla nich wyłącznie okazją do grabieży nowo przybyłych, albo do podlizywania się strażnikom. Przez to, że sami od dawna nie byli traktowani jak ludzie, nie traktują tak również przerażonych przybyszy. Nowi są dla więźniów jedynie łupem, okazją do zysku, wielu z nich bowiem,nie wiedząc dokąd byli zabierani, miało ze sobą jakieś kosztowności lub jedzenie. Przybysze wpadają w panikę, z której korzystają więźniowie dobrze znający realia obozowe i potrafiący się w nich odnaleźć. Na szczycie ich hierarchii wartości od dawna znajduje się wyłącznie przetrwanie. Za wszelką cenę. Sprawiedliwość, uczciwość, współczucie i dobro już dawno przestały się dla nich liczyć.
O nieco innych postawach sytuacjach granicznych opowiada Dżuma Alberta Camusa. Powieść ta rozgrywa się w Oranie, mieście, które zostaje dotknięte epidemią dżumy. Miasto zostaje odcięte od reszty świata i staje się areną ludzkich postaw, charakterów i zachowań. Ludzie w bardzo różny sposób podchodzą do kryzysu. Główny bohater, doktor Bernard Rieux jest przykładem heroicznego poświęcenia.
Naraża on własne życie i zdrowie, lecz uważa, że właśnie do tego zobowiązuje go jego zawód, który rozumie jako misję. Natomiast dziennikarz Raymond Rambert, który w Oranie znalazł się przypadkowo i tęskni za narzeczoną, robi wszystko, by wydostać się z miasta, nawet nielegalnymi sposobami. W końcu jednak zostaje i włącza się w obywatelską pomoc chorym. Wygrywa w nim dobro.
Jak widać więc nie ma jednej recepty na to, jak wyglądają postawy ludzkie w sytuacjach granicznych. Warto jednak zawsze pamiętać o tym, że godność ludzka jest nie tylko przywilejem, lecz także odpowiedzialnością i zobowiązaniem. Często szczycimy się byciem „władcami” Ziemi. Warto, by nasze zachowania w sytuacjach granicznych były tego dowodem, a nie zaprzeczeniem. Nie na wszytko i nie zawsze mamy wpływ, natomiast ciągle wybuchające nowe wojny i konflikty, i związana z tym śmierć tysięcy niewinnych ludzi jest dowodem na to, że tej lekcji wciąż nie potrafimy odrobić.